sobota, 3 marca 2012
Geneza powstania PRLu
PRL zafundowali nam ludzie honoru, którzy w imię honoru niepomni na wytyczne Marszałka Piłsudskiego poszli do radzieckiej niewoli, którzy wzięli udział w wymyślonym przez Stalina powstaniu warszawskim i dopingowanych przez NKWD walkach żołnierzy wyklętych. Można powiedzieć wyklęci bo umożliwili Stalinowi wprowadzić PRL.
Służby
W Rosji opozycja ma hasło: DOŚĆ KORUPCJI I AROGANCJI WŁADZY.
Polskie służby lepiej działają niż służby rosyjskie w Rosji, jako, że w Polsce hasło DOŚĆ KORUPCJI I AROGANCJI WŁADZY, w żadnym portalu i gazecie nie ma szans na pokazanie się społeczeństwu.
Oto schemat działania TZW opozycji w Polsce.
oto list do jednego z "opozycjonistów"
Pan wg mnie nie odstaje od pozostałych. Panu również proponowałem budować ruch na człowieku, który poprzez samospalenie próbował zwrócić uwagę na problem korupcji i co i nic. Dziennikarze rozpisują się o samospaleniach mnichów w Tybecie a człowieka, Polaka przez duże P prawie wszyscy uznali za świra.
Zapewne Pan zdaje sobie sprawę, że korupcja kosztuje budżet rocznie ca 50 miliardów zł.
Proszę bardzo niech Pan usiłuje się podpalić przed kancelarią Premiera jak Pan przeżyje to usłyszy Pan z prawie wszystkich pozostałych gardeł ŚWIR, a politycy jednym głosem oświadczą, jak oświadczyli NIE NAGŁAŚNIAMY PROBLEMU, czytaj: SPOŁECZEŃSTWO MA ŻYĆ W NIEWIEDZY.
JEŻELI KIEDYŚ DOJDĄ DO WŁADZY LUDZIE MĄDRZY I UCZCIWI, czego zapewne my nie doczekamy to czyn Pana Andrzeja Żydka będzie uznany jako najwyższy element patriotyzmu. Jego czyn a nie Panów pobożne a nierealne życzenia posiadania władzy czy też służeniu "jedynie słusznej sprawie". Jako, że zło od dobra rozróżnić często niemożliwym jest.
Jeden z wówczas urzędujących premierów mi powiedział:
NIE MA POLITYCZNEJ WOLI ABY LUDZIOM BYŁO DOBRZE i można powiedzieć tak trzymają wszyscy obecni politycy.
Działanie dla działania dla pozorów, własnej satysfakcji czy sabaki na wieriewce ot jest prawie, że William Shakespeare (Williama Szekspira) pytanie. Celowe działanie czy głupota nakazuje Wam promować populistów w rodzaju huzara ? Oczywiście rozumiem, że merytorycznie nikt nie odpowie.
I nie odpowiedział
Polskie służby lepiej działają niż służby rosyjskie w Rosji, jako, że w Polsce hasło DOŚĆ KORUPCJI I AROGANCJI WŁADZY, w żadnym portalu i gazecie nie ma szans na pokazanie się społeczeństwu.
Oto schemat działania TZW opozycji w Polsce.
oto list do jednego z "opozycjonistów"
Pan wg mnie nie odstaje od pozostałych. Panu również proponowałem budować ruch na człowieku, który poprzez samospalenie próbował zwrócić uwagę na problem korupcji i co i nic. Dziennikarze rozpisują się o samospaleniach mnichów w Tybecie a człowieka, Polaka przez duże P prawie wszyscy uznali za świra.
Zapewne Pan zdaje sobie sprawę, że korupcja kosztuje budżet rocznie ca 50 miliardów zł.
Proszę bardzo niech Pan usiłuje się podpalić przed kancelarią Premiera jak Pan przeżyje to usłyszy Pan z prawie wszystkich pozostałych gardeł ŚWIR, a politycy jednym głosem oświadczą, jak oświadczyli NIE NAGŁAŚNIAMY PROBLEMU, czytaj: SPOŁECZEŃSTWO MA ŻYĆ W NIEWIEDZY.
JEŻELI KIEDYŚ DOJDĄ DO WŁADZY LUDZIE MĄDRZY I UCZCIWI, czego zapewne my nie doczekamy to czyn Pana Andrzeja Żydka będzie uznany jako najwyższy element patriotyzmu. Jego czyn a nie Panów pobożne a nierealne życzenia posiadania władzy czy też służeniu "jedynie słusznej sprawie". Jako, że zło od dobra rozróżnić często niemożliwym jest.
Jeden z wówczas urzędujących premierów mi powiedział:
NIE MA POLITYCZNEJ WOLI ABY LUDZIOM BYŁO DOBRZE i można powiedzieć tak trzymają wszyscy obecni politycy.
Działanie dla działania dla pozorów, własnej satysfakcji czy sabaki na wieriewce ot jest prawie, że William Shakespeare (Williama Szekspira) pytanie. Celowe działanie czy głupota nakazuje Wam promować populistów w rodzaju huzara ? Oczywiście rozumiem, że merytorycznie nikt nie odpowie.
I nie odpowiedział
niedziela, 31 lipca 2011
Poska widziana nie tylko z Singapuru
Polska widziana nie tylko z Singapuru.
zaprawdę wielu prawdę głosi i co z tego ? wielu dobrze żyje z głoszenia prawdy. Samo głoszenie prawdy jest pozytywnym zdarzeniem, niemniej samo głoszenie prawdy jest wg mnie działaniem pozornym.
Wg mojego rozeznania w budżecie jest przewidziane 50 miliardów zł na korupcję i nikogo to nie boli. Totalny brak wiedzy. Dlaczego ? odpowiedź prosta: system edukacji.
Minister finansów o czym pisze prasa tylko w jednym sektorze rozdaje z budżetu rocznie 2 miliardy zł, nie wnikam komu i co i nic, nawet nikt tego nie rozumie. Prasa napisała coś w tym stylu “znowu jak co roku zginęło z budżetu 2 miliardy. zł”. Nikt nie dba o pieniądze, trwonienie pieniędzy jest w dobrym tonie im większe pieniądze się zmarnuje tym lepiej się na siebie patrzy w lustro. Umarła mama czy babcia urzędnikowi i już jest powód aby w gazetach ukazały się nekrologi, im więcej tym lepiej. Jak myślicie za czyje pieniądze ?
Mało kto wie, że płacimy za rosyjski gaz 20% więcej niż wszystkie pozostałe kraje UE (GW z dnia 8-9.01.2011r) i że była możliwość zablokowania budowy gazociągu pod dnem Bałtyku, ani Prezydent L Kaczyński ani szef Parlamentu europejskiego J Buzek ani rząd, v-ce Premier W Pawlak nie podjęli tematu. Czy to tylko totalny brak wiedzy ?
W Singapurze zrozumiałem, że korupcja to sposób sprawowania władzy a społeczeństwo i moralność nic tu nie znaczą. W 1959r w Singapurze było błoto, drewno i korupcja. Zlikwidowali korupcję i mają Szwajcarię wschodu.
Jest wiek Azji, Azja to konfucjanizm: bogacenie się jest zaletą, ale przyzwoitość powinna być przed zyskiem.
Na pierwszym miejscu pod względem najniższego poziomu korupcji czyli państwa przyjaznego dla obywateli uplasowała się Nowa Zelandia i zaraz nasz sąsiad Dania, dalej Singapur, wraz ze Szwecją również naszym sąsiadem. Czy nasza władza o tym nie wie ? Państwa te mają 9,4 do 9,2 w skali 10, a ile my mamy ? Oni to, medalowe miejsca i podium. Polska z wynikiem 5,0 otwiera drugą pięćdziesiątkę, poniżej wielu ? może to ktoś to napisze ? nikt nie napisze - autocenzura. Jesteśmy nieudacznikami ? Nie, po prostu społeczeństwu brak wiedzy. Społeczeństwo wychowane w duchu socjalizmu a nawet stalinizmu ma programowo wiedzieć, że korupcja to jak lekarz wyłudzi pieniądze.
Nasza władza wie, że zlikwidowanie korupcji, wprowadzenie ładu i porządku w Polsce to góra sześć miesięcy, bez Policji, Prokuratury i Sądów. Potrzeba jedynie a może aż politycznej woli Premiera.
Wszyscy mądrzy wiedzą, że JAWNOŚĆ ŻYCIA PUBLICZNEGO jest jedyną trucizną dla korupcji. Są świadomi ale brak im politycznej woli.
NIE MOŻNA KRAŚĆ I MIEĆ. Przykładem jest kolej, doskonale zorganizowana i zniszczona czytaj: rozkradziona systemowo.
Tłumaczyłem to wielu Profesorom, doktorom itp. Nic do nikogo nie dociera, jesteśmy ukształtowani przez stalinowski sposób kształcenia i to jest najtragiczniejsze.
Kiedyś jeden z najsłynniejszych, tzw. prawicowych dziennikarzy powiedział mi: ja żyję z monitorowania patologii. Po czasie zrozumiałem, że Pan redaktor robi wszystko aby miał z czego żyć. Tysiące ludzi żyje uczciwie z monitorowania korupcji i chcą doczekać emerytury a niektórzy jeszcze młodzi.
Korupcji to przede wszystkim skok na kasę Skarbu Państwa i kasy samorządowe, to ustawiane przetargi i realizacje a przede wszystkim brak reakcji na patologie. Można powiedzieć to całość korupcji przeszkadzającej w funkcjonowaniu Państwa.
To może okazać się dziwne ale katastrofa smoleńska to też wynik braku państwa czyli korupcja i ja to mogę udowodnić. Kluczem do wiedzy na temat praprzyczyny tej katastrofy jest cel wizyty.
Sposób na wyeliminowanie większości korupcji jest prosty i wszystkim znany:
jawne, bezpłatne specyfikacje przetargowe
terminy przygotowania oferty realne a nie kilkudniowe
po zakończeniu przetargu, protokół z wybory jawny w internecie
wszystkie oferty uczestniczące w tym przetargu jawne w internecie
zawarta umowa, jawna w internecie.
Bardzo ważnym jest odpowiedni termin na przygotowanie oferty. Technologia “przekrętu” jest prosta, wybrany wykonawca otrzymuje wcześniej specyfikację, uzgodnioną z nim i po oficjalnym ogłoszeniu jest często jedynym potrafiącym dotrzymać terminów.
Ustalanie jako jedynym kryterium wyboru, ceny, powoduje, że kupujemy często wyroby bezwartościowe lub małowartościowe, zaś krajowi producenci praktycznie nie mają szans. Często ceny “koryguje“ się podczas realizacji.
Ustawa o ochronie danych osobowych nie zabrania publikacji jeżeli obie strony wyrażą zgodę i w specyfikacji winien być zapis iż w przetargu mogą brać udział tylko te firmy, które wyraża zgodę na przetwarzanie danych osobowych. Tak funkcjonuje zdrowy świat.
Uważam, że opłaty za mieszkanie w 50 % są przeznaczane na korupcję, co nie znaczy, że bierze to administrator czy Prezes Spółdzielni. Korupcja to szeroko rozumiane zagadnienie, zresztą praktycznie przez znikomą ilość ludzi zrozumiałe.
Kto rozumie, że:
JOW to jest lek na ład i porządek w gminach, przede wszystkim w gminach. W gminach znamy doskonale swoich sąsiadów i wiemy, że ten się nadaje na radnego a ten nie.
Do Sejmu, Sejmu najlepiej 200 osobowego, czego nikt o tym nie mówi powinna być ordynacja DWUMANDATOWE OKRĘGI WYBORCZE. To takie proste, konstytucja z 1935r.
Senat powinien być około 50 osobowy wg ordynacji proporcjonalnej a nie JOW. W Polsce jest akurat odwrotnie i to też nie jest przypadek.
Znalazłem kandydatkę na Prezydenta, wszyscy Ją znają i to bardzo pozytywnie, niestety nie wyraziła zgody. Oto program polskiego Prezydenta. Prezydent nie powinien rządzić, wg naszej konstytucji prezydent powinien zająć się narodem. Aby Pani Redaktor Jaworowicz nie kręciła "patriotycznych" horrorów.
Jako naród jesteśmy niczym potargana, brudna dziurawa chorągiew. Jesteśmy narodem wg Stalina. Wg mnie najbardziej patriotyczny naród w Europie to CZESI. Nie dali się rozstrzelać w czasie I ani II wojny, nie dali się zburzyć, w socjalizmie przędli lepiej niż my i teraz też. Niestety też nie chcą zlikwidować korupcji.
PATRIOTYZM TO POPIERANIE SIĘ DANEGO NARODU NAWZAJEM.
CZŁOWIEK, KTÓRY DAŁ SIE ZABIĆ DZIAŁA NA ZŁE SWOJEMU NARODOWI.
Mądra część społeczeństwa nie uczestniczy w farsach pt. wybory. Należało by zapytać czy poprzednia kampania była na Prezydenta czy na Premiera. Wszyscy kandydaci chcą rządzić a żaden nie ma zamiaru zająć się społeczeństwem. Mało kto ma świadomość konstytucyjnej roli Prezydenta w Polsce. Namawianie ludzi do głosowania w imię realizacji haseł, bez jakiegoś realnego programu jest amoralne. Głosowanie na hasła jest bez sensu, a Polska dla Prezydenta nie powinna być najważniejsza, najważniejszy jest naród.
Ludzie, którzy publikują to niestety najczęściej ludzie pozbawieni wiedzy, zresztą we wszystkich formacjach z wiedzą jest tragicznie. Nie na darmo nauka polska jest na dalekich peryferiach świata. Szanowne Profesorostwo przeważnie nie czyta nic bo się musi udzielać, życie rodzinne, rozrywkowe itp. a i dużo piszą. “Przeegzaminowałem” około 30 profesorów w tym pięcioro z pierwszych stron gazet i żaden nie przeczytał nic z poniższego wykazu. Rozmawiałem z paru polskimi ekonomistami na temat opracowania nowych uwarunkowań makroekonomicznych na bazie przemyśleń Alana Greenspana, nikt nawet nie podjął dyskusji, dobre, nowe uwarunkowania zapewne skutkowałyby nagrodą Nobla. Samo słowo Nobel jawi się jak ugięcie czasoprzestrzeni, poza rozumieniem. To tak jak lekarze, nie leczą swoich bliskich wymawiając się moralnością, prawda jest prozaiczne, znają wartość swojej wiedzy.
Miejsca naszych uczelni w światowych rankingach odzwierciedlają naszą rzeczywistość, UJ jest w czwartej setce, UW jest w piątej setce, UŚl na pozycji 897, a wiele w drugim i trzecim tysiącu rankingu światowych uczelni. Mamy takie uczelnie bo mamy takich naukowców, którzy wykształcili takie społeczeństwo. Praktycznie nikt nie czyta nic, a jeżeli już czyta to szybko i bez analizy, zrozumienia. Rozmawiałem kiedyś w urzędnikiem państwowym na wysokim stanowisku, historyk z wykształcenia i powiedział mi: czytałem “Stalina “ Edwarda Radzińskiego ale szybko i nic nie pamiętam, a książka ta jak żadna pokazuje technologię władzy radzieckiej, władzy, która z powodzeniem funkcjonuje obecnie w Polsce.
Niemcy i Rosjanie wymordowali polską inteligencję a Stalin stworzył nowy typ i typ ten ma się dobrze.
Aby wypowiadać się na tematy społeczne należy przede wszystkim koniecznie przeczytać:
„Krótka Historia Czasu” Hawking Stephen W. -
„Towarzysze” R. Service
„Lenin” D. Wołkonowowa
„Stalin” E. Radzińskiego
„Historia Polski 1918 – 1945” Brzoza i Sowa
„Era zawirowań” Alan Greenspan
„Psychopaci są wśród nas” R. Hare
„W uścisku tajnych służb” A. Zybertowicz
„Gwiazdozbiór” Joanna i Andrzej Gwiazdowie w rozmowie z Remigiuszem Okraską
„Ponerologia polityczna” A. Łobaczewski
KTO PRZECZYTAŁ ? zapytam retorycznie.
Oczywiście jest jeszcze wiele książek, które warto przeczytać, niemniej wg mnie te pokazują systemy w ujęciu makro. Wiele innych warto przeczytać niemniej te stanowią podstawową, niezbędną dla zrozumienia podstawowych mechanizmów społecznych literaturę. Szczególnie ta ostatnia książka pokazuje mechanizmy działania polityki.
Z wyrazami szacunku Tadeusz Muszyński
p.s.
Kto odpowie na pytanie ?
Liberalizm to najlepszy a zarazem najgorszy system. Kiedy taki a kiedy taki ?
zaprawdę wielu prawdę głosi i co z tego ? wielu dobrze żyje z głoszenia prawdy. Samo głoszenie prawdy jest pozytywnym zdarzeniem, niemniej samo głoszenie prawdy jest wg mnie działaniem pozornym.
Wg mojego rozeznania w budżecie jest przewidziane 50 miliardów zł na korupcję i nikogo to nie boli. Totalny brak wiedzy. Dlaczego ? odpowiedź prosta: system edukacji.
Minister finansów o czym pisze prasa tylko w jednym sektorze rozdaje z budżetu rocznie 2 miliardy zł, nie wnikam komu i co i nic, nawet nikt tego nie rozumie. Prasa napisała coś w tym stylu “znowu jak co roku zginęło z budżetu 2 miliardy. zł”. Nikt nie dba o pieniądze, trwonienie pieniędzy jest w dobrym tonie im większe pieniądze się zmarnuje tym lepiej się na siebie patrzy w lustro. Umarła mama czy babcia urzędnikowi i już jest powód aby w gazetach ukazały się nekrologi, im więcej tym lepiej. Jak myślicie za czyje pieniądze ?
Mało kto wie, że płacimy za rosyjski gaz 20% więcej niż wszystkie pozostałe kraje UE (GW z dnia 8-9.01.2011r) i że była możliwość zablokowania budowy gazociągu pod dnem Bałtyku, ani Prezydent L Kaczyński ani szef Parlamentu europejskiego J Buzek ani rząd, v-ce Premier W Pawlak nie podjęli tematu. Czy to tylko totalny brak wiedzy ?
W Singapurze zrozumiałem, że korupcja to sposób sprawowania władzy a społeczeństwo i moralność nic tu nie znaczą. W 1959r w Singapurze było błoto, drewno i korupcja. Zlikwidowali korupcję i mają Szwajcarię wschodu.
Jest wiek Azji, Azja to konfucjanizm: bogacenie się jest zaletą, ale przyzwoitość powinna być przed zyskiem.
Na pierwszym miejscu pod względem najniższego poziomu korupcji czyli państwa przyjaznego dla obywateli uplasowała się Nowa Zelandia i zaraz nasz sąsiad Dania, dalej Singapur, wraz ze Szwecją również naszym sąsiadem. Czy nasza władza o tym nie wie ? Państwa te mają 9,4 do 9,2 w skali 10, a ile my mamy ? Oni to, medalowe miejsca i podium. Polska z wynikiem 5,0 otwiera drugą pięćdziesiątkę, poniżej wielu ? może to ktoś to napisze ? nikt nie napisze - autocenzura. Jesteśmy nieudacznikami ? Nie, po prostu społeczeństwu brak wiedzy. Społeczeństwo wychowane w duchu socjalizmu a nawet stalinizmu ma programowo wiedzieć, że korupcja to jak lekarz wyłudzi pieniądze.
Nasza władza wie, że zlikwidowanie korupcji, wprowadzenie ładu i porządku w Polsce to góra sześć miesięcy, bez Policji, Prokuratury i Sądów. Potrzeba jedynie a może aż politycznej woli Premiera.
Wszyscy mądrzy wiedzą, że JAWNOŚĆ ŻYCIA PUBLICZNEGO jest jedyną trucizną dla korupcji. Są świadomi ale brak im politycznej woli.
NIE MOŻNA KRAŚĆ I MIEĆ. Przykładem jest kolej, doskonale zorganizowana i zniszczona czytaj: rozkradziona systemowo.
Tłumaczyłem to wielu Profesorom, doktorom itp. Nic do nikogo nie dociera, jesteśmy ukształtowani przez stalinowski sposób kształcenia i to jest najtragiczniejsze.
Kiedyś jeden z najsłynniejszych, tzw. prawicowych dziennikarzy powiedział mi: ja żyję z monitorowania patologii. Po czasie zrozumiałem, że Pan redaktor robi wszystko aby miał z czego żyć. Tysiące ludzi żyje uczciwie z monitorowania korupcji i chcą doczekać emerytury a niektórzy jeszcze młodzi.
Korupcji to przede wszystkim skok na kasę Skarbu Państwa i kasy samorządowe, to ustawiane przetargi i realizacje a przede wszystkim brak reakcji na patologie. Można powiedzieć to całość korupcji przeszkadzającej w funkcjonowaniu Państwa.
To może okazać się dziwne ale katastrofa smoleńska to też wynik braku państwa czyli korupcja i ja to mogę udowodnić. Kluczem do wiedzy na temat praprzyczyny tej katastrofy jest cel wizyty.
Sposób na wyeliminowanie większości korupcji jest prosty i wszystkim znany:
jawne, bezpłatne specyfikacje przetargowe
terminy przygotowania oferty realne a nie kilkudniowe
po zakończeniu przetargu, protokół z wybory jawny w internecie
wszystkie oferty uczestniczące w tym przetargu jawne w internecie
zawarta umowa, jawna w internecie.
Bardzo ważnym jest odpowiedni termin na przygotowanie oferty. Technologia “przekrętu” jest prosta, wybrany wykonawca otrzymuje wcześniej specyfikację, uzgodnioną z nim i po oficjalnym ogłoszeniu jest często jedynym potrafiącym dotrzymać terminów.
Ustalanie jako jedynym kryterium wyboru, ceny, powoduje, że kupujemy często wyroby bezwartościowe lub małowartościowe, zaś krajowi producenci praktycznie nie mają szans. Często ceny “koryguje“ się podczas realizacji.
Ustawa o ochronie danych osobowych nie zabrania publikacji jeżeli obie strony wyrażą zgodę i w specyfikacji winien być zapis iż w przetargu mogą brać udział tylko te firmy, które wyraża zgodę na przetwarzanie danych osobowych. Tak funkcjonuje zdrowy świat.
Uważam, że opłaty za mieszkanie w 50 % są przeznaczane na korupcję, co nie znaczy, że bierze to administrator czy Prezes Spółdzielni. Korupcja to szeroko rozumiane zagadnienie, zresztą praktycznie przez znikomą ilość ludzi zrozumiałe.
Kto rozumie, że:
JOW to jest lek na ład i porządek w gminach, przede wszystkim w gminach. W gminach znamy doskonale swoich sąsiadów i wiemy, że ten się nadaje na radnego a ten nie.
Do Sejmu, Sejmu najlepiej 200 osobowego, czego nikt o tym nie mówi powinna być ordynacja DWUMANDATOWE OKRĘGI WYBORCZE. To takie proste, konstytucja z 1935r.
Senat powinien być około 50 osobowy wg ordynacji proporcjonalnej a nie JOW. W Polsce jest akurat odwrotnie i to też nie jest przypadek.
Znalazłem kandydatkę na Prezydenta, wszyscy Ją znają i to bardzo pozytywnie, niestety nie wyraziła zgody. Oto program polskiego Prezydenta. Prezydent nie powinien rządzić, wg naszej konstytucji prezydent powinien zająć się narodem. Aby Pani Redaktor Jaworowicz nie kręciła "patriotycznych" horrorów.
Jako naród jesteśmy niczym potargana, brudna dziurawa chorągiew. Jesteśmy narodem wg Stalina. Wg mnie najbardziej patriotyczny naród w Europie to CZESI. Nie dali się rozstrzelać w czasie I ani II wojny, nie dali się zburzyć, w socjalizmie przędli lepiej niż my i teraz też. Niestety też nie chcą zlikwidować korupcji.
PATRIOTYZM TO POPIERANIE SIĘ DANEGO NARODU NAWZAJEM.
CZŁOWIEK, KTÓRY DAŁ SIE ZABIĆ DZIAŁA NA ZŁE SWOJEMU NARODOWI.
Mądra część społeczeństwa nie uczestniczy w farsach pt. wybory. Należało by zapytać czy poprzednia kampania była na Prezydenta czy na Premiera. Wszyscy kandydaci chcą rządzić a żaden nie ma zamiaru zająć się społeczeństwem. Mało kto ma świadomość konstytucyjnej roli Prezydenta w Polsce. Namawianie ludzi do głosowania w imię realizacji haseł, bez jakiegoś realnego programu jest amoralne. Głosowanie na hasła jest bez sensu, a Polska dla Prezydenta nie powinna być najważniejsza, najważniejszy jest naród.
Ludzie, którzy publikują to niestety najczęściej ludzie pozbawieni wiedzy, zresztą we wszystkich formacjach z wiedzą jest tragicznie. Nie na darmo nauka polska jest na dalekich peryferiach świata. Szanowne Profesorostwo przeważnie nie czyta nic bo się musi udzielać, życie rodzinne, rozrywkowe itp. a i dużo piszą. “Przeegzaminowałem” około 30 profesorów w tym pięcioro z pierwszych stron gazet i żaden nie przeczytał nic z poniższego wykazu. Rozmawiałem z paru polskimi ekonomistami na temat opracowania nowych uwarunkowań makroekonomicznych na bazie przemyśleń Alana Greenspana, nikt nawet nie podjął dyskusji, dobre, nowe uwarunkowania zapewne skutkowałyby nagrodą Nobla. Samo słowo Nobel jawi się jak ugięcie czasoprzestrzeni, poza rozumieniem. To tak jak lekarze, nie leczą swoich bliskich wymawiając się moralnością, prawda jest prozaiczne, znają wartość swojej wiedzy.
Miejsca naszych uczelni w światowych rankingach odzwierciedlają naszą rzeczywistość, UJ jest w czwartej setce, UW jest w piątej setce, UŚl na pozycji 897, a wiele w drugim i trzecim tysiącu rankingu światowych uczelni. Mamy takie uczelnie bo mamy takich naukowców, którzy wykształcili takie społeczeństwo. Praktycznie nikt nie czyta nic, a jeżeli już czyta to szybko i bez analizy, zrozumienia. Rozmawiałem kiedyś w urzędnikiem państwowym na wysokim stanowisku, historyk z wykształcenia i powiedział mi: czytałem “Stalina “ Edwarda Radzińskiego ale szybko i nic nie pamiętam, a książka ta jak żadna pokazuje technologię władzy radzieckiej, władzy, która z powodzeniem funkcjonuje obecnie w Polsce.
Niemcy i Rosjanie wymordowali polską inteligencję a Stalin stworzył nowy typ i typ ten ma się dobrze.
Aby wypowiadać się na tematy społeczne należy przede wszystkim koniecznie przeczytać:
„Krótka Historia Czasu” Hawking Stephen W. -
„Towarzysze” R. Service
„Lenin” D. Wołkonowowa
„Stalin” E. Radzińskiego
„Historia Polski 1918 – 1945” Brzoza i Sowa
„Era zawirowań” Alan Greenspan
„Psychopaci są wśród nas” R. Hare
„W uścisku tajnych służb” A. Zybertowicz
„Gwiazdozbiór” Joanna i Andrzej Gwiazdowie w rozmowie z Remigiuszem Okraską
„Ponerologia polityczna” A. Łobaczewski
KTO PRZECZYTAŁ ? zapytam retorycznie.
Oczywiście jest jeszcze wiele książek, które warto przeczytać, niemniej wg mnie te pokazują systemy w ujęciu makro. Wiele innych warto przeczytać niemniej te stanowią podstawową, niezbędną dla zrozumienia podstawowych mechanizmów społecznych literaturę. Szczególnie ta ostatnia książka pokazuje mechanizmy działania polityki.
Z wyrazami szacunku Tadeusz Muszyński
p.s.
Kto odpowie na pytanie ?
Liberalizm to najlepszy a zarazem najgorszy system. Kiedy taki a kiedy taki ?
poniedziałek, 7 czerwca 2010
idealny wg mnie Prezydent RP
Moja wizja sprawowania urzędu Prezydenta RP
W 1980 roku 10 milionów Polaków uwierzyło w SOLIDARNOŚĆ, uwierzyło w ład i porządek i ten ład i porządek nie do końca otrzymali. Postaram się aby marzenia z 1980 roku ziściły się do końca.
Wg mnie Prezydent RP powinien pełnić rolę jednoczącą naród. Powinien być przede wszystkim ponadpartyjnym arbitrem. Prezydent NIE powinien być powiązany ani tym bardziej zależny od jakiejkolwiek organizacji. Od reprezentantów partyjnych mamy Sejm i Senat. Prezydent zainteresowany umacnianiem jakiejś partii politycznej lub ugrupowania z, którego się wywodzi to nie Prezydent wszystkich Polaków. Prezydent powinien być ponad podziałami partyjnymi.
Ja, gdy naród wybierze mnie na Prezydenta nie będę tworzył super rządu, nawet nie będę starał się doradzać, znaczy, przeszkadzać w rządzeniu. Będę analizował politykę zagraniczną, ale nie będę starał się narzucać mojej wizji rządowi, będę zgłaszał moje sugestie i zastrzeżenia, moje sugestie i zastrzeżenia będą na zasadzie dyskusji a nie decyzji, czy presji. Będę reprezentować Polskę w miejscach do, których zostanę oficjalnie zaproszony a moje stanowisko zawsze będzie uzgodnione z Premierem. Jeżeli różnica stanowisk będzie niemożliwa do uzgodnienia oficjalnie przyjmę stanowisko rządu, z prawem późniejszego poinformowania o tym społeczeństwa. Nie może być dwóch ośrodków decyzyjnych.
Sejm i rząd sprawuje swoją funkcję również z wyboru narodu i zawsze będę o tym pamiętał.
Wprowadzę daleko posuniętą jawność życia publicznego, na prezydenckich stronach internetowych będzie dokładny schemat działanie prezydenckich służb. Będą podane stanowiska wszystkich zatrudnionych z podaniem ich zakresu obowiązku. Podane będą koszty działania z rozbiciem na poszczególne piony i rodzaje wydatków. Potrzebny alkohol do celów reprezentacyjnych będę kupował z własnych, prywatnych pieniędzy. Postaram się aby nikt nie pił alkoholu za pieniądze podatników, to będzie Prezydentura bezalkoholowa i pod znakiem oszczędności, a na butelkę szampana, czy wina dla gości stać mnie z własnej kieszeni. Jeżeli przeciętnemu Kowalskiemu nie wolno pić w pracy to dlaczego prezydent ma podlegać innym prawom. Poproszę NIK o kontrolę urzędów pod względem spożycia alkoholu i opublikuję te dane. Marnotrawstwo środków publicznych jest przerażająco wielkie. Oto drobny przykład, jako, że życie składa się z drobiazgów. Samolot z Polski do Frankfurtu, niecałe dwie godziny lotu, mały samolot, z przodu wydzielone miejsca dla biznessklas. Wszystkie miejsca są takie same, tyle, że biznassklas inaczej oznakowane. Różnica jest w śniadaniu, biznessklas ma lepsze śniadanie. Kilkoro ludzi siedzi w biznessklas – ciekawa jestem za czyje pieniądze. Za dużą różnicę w cenie biletu zjedli lepsze śniadanie, pierwsi wyszli z samolotu, a i do poczytania otrzymali lepszą prasę. Jeżeli z publicznych pieniędzy urzędnik jedzie na delegacje to państwo refunduje przejazd na zasadach ogólnych, urzędnik może sobie dopłacić z własnych pieniędzy do większego komfortu.
Najważniejszą moją działalnością jako prezydenta będzie dbałość o to by naród żył w poczuciu bezpieczeństwa, by nigdy nie było niewyjaśnionych, niezgodnych z prawem przypadków.
Przysięgam, że zrobię wszystko aby niewyjaśnienie śmierci generała Papały, Olewnika czy inne niewyjaśnione sprawy nie miały więcej miejsca.
Przysięgam, że wszystkie skargi i wnioski będą rozpatrzone w sposób merytoryczny przeze mnie i ja będą udzielał odpowiedzi po zasięgnięciu wyjaśnień. Właśnie ta komunikacja z narodem będzie moją zasadniczą funkcją – więź z narodem i zapewnienie narodowi bezpieczeństwa, osobistego bezpieczeństwa, właśnie poprzez reagowanie i likwidowanie wszystkich nieprawidłowości.
Nie powinno być tak, że Minister Sprawiedliwości prowadzi akcję na temat pomocy pokrzywdzonym a jednocześnie wprowadza rozporządzenie karzące finansowo pokrzywdzonych. Nie powinno być tak, że pokrzywdzony, wygrywający proces otrzymywał jednocześnie karę finansową poprzez ułamkowy zwrot kosztów adwokackich. Pokrzywdzeni najczęściej nie dochodzą swoich praw bo są po prostu za biedni. Nie stać ich na prawo do godności osobistej, Państwo im to uniemożliwia.
Prezydent ma prawo do wnoszenia do Sejmu własnych ustaw i przysięgam, że wszelkie nieprawidłowości, jeżeli nie będzie innej możliwości skutkować będą natychmiastową, moją reakcją ustawodawczą. Treść i uzasadnienie wszystkich moich propozycji ustaw będzie dostępna na stronach internetowych.
Proces legalizacyjny wniesionych do Sejmu przeze mnie moich ustaw będzie monitorowany poprzez internet. Na stronie internetowej mojej kancelarii każdy będzie mógł dowiedzieć się komu i kiedy został przekazany projekt mojej ustawy. Będzie podana data przekazania i nazwisko szefa zespołu i pracownika zajmującego się daną ustawą, będą podane nazwiska posłów z wynikiem głosowania nad tymi ustawami.
W mojej kampanii nie mam zamiaru osądzać nikogo, ani byłych Prezydentów, ani urzędującego po. Prezydenta ani też szanownych kandydatów na Prezydenta.
Tylko wyborcy mają, poprzez głosowanie prawo oceny kandydatów.
Moje sześć priorytetów to:
1. Dzieci, jako, że przyszłość narodu to dzieci
2. Szkolnictwo. Nauka to mądrość narodu.
3. Budowa społeczeństwa obywatelskiego. Państwo powinno być dla obywatela a nie odwrotnie.
4. Jawność życia publicznego.
5. Likwidacja korupcji.
6. Banki.
Dzieci:
Czy wiecie Państwo, że w Polsce jest około 70 lekarzy o specjalizacji psychiatria dziecięca. Pani Sędzia Anna Maria Wesołowska na konferencji w dniu 1 marca 2010r powiedziała, że dwa procent dzieci jest nie do uratowania ale nie powiedziała co z nimi zrobić. Nikt nie chce o tym rozmawiać.
Brak wizji kompleksowej pomocy w opiece nad dziećmi.
Szkolnictwo:
Tornister może ważyć parę kilo. Książka drukowana w 8 tomach, po jednym na każdy miesiąc. Drukowana tanio, w formie zeszytu z miękka okładką. Proste, tanie i lekkie.
Nauka Polska. Gwarantuję, że nauka Polska będzie w czołówce światowej. Wystąpię o likwidację tytułów, tzw. „Profesorskich Belwederskich”. Wystąpię z ustawą aby doktor nauk miał prawo pracy na stanowisku Profesorskim. Należy młodym naukowcom dać możliwości pracy i konkurencji, (bez czekania na odejście Profesora, a co jak profesor ma w miarę operatywne dziecko ?).
Społeczeństwo obywatelskie, oto mój pogląd na ordynacje wyborcze:
Wybory samorządowe powinny być wg ordynacji JEDNOMANDATOWYCH
OKRĘGÓW WYBORCZYCH, każdy zna swojego Radnego. Ilość radnych winna być mocno zmniejszona w stosunku do obecnej ilości.
Wybory do sejmu powinny być na bazie ordynacji z 1935 r, z ordynacją „dwumandatowe okręgi wyborcze”, a ilość posłów powinna być ograniczona do około 200.
Wybory do Senatu powinny odbywać się wg ordynacji proporcjonalnej a ilość senatorów nie powinna przekraczać 50.
Jawność życia publicznego:
Wszystkie przetargi, po ich zakończeniu będą opisane w
internecie z podaniem ofert z cenami i uzasadnieniem wyboru oferenta.
Spowoduję, że wszystkie organizacje pożytku publicznego będą musiały na swoich stronach internetowych pokazać swoje koszty działania i procentowy udział kosztów działalności do kwoty przekazanej na działalność zasadniczą
Korupcja:
Poprzez likwidację korupcji zagwarantuję olbrzymi wzrost gospodarczy, udowodnimy światu, że Polak potrafi. Jesteśmy obecnie najlepiej rządzącym się krajem w UE. Olbrzymi wzrost gospodarczy gwarantuję poprzez likwidację korupcji. Powołam zespół pod moim przewodnictwem. Poproszę rządy takich Państw jak Nowa Zelandia, Singapur, Szwecja, Dania i Norwegia o pomoc w likwidacji korupcji. W państwach tych praktycznie problem korupcji nie istnieje.
Banki:
Alan Greenspan, „ojciec” światowego kryzysu przyznał:
liczyłem na to, że banki będą się same kontrolować.
Banki się nie kontrolowały i dalej nikt z jego zeznań przed komisją senacką USA nie wyciąga wniosków. To problem poważny i nie możliwy do skwitowania kilku zdaniami.
Należy zastanowić się nad instytucją rządów koalicyjnych. Opowiadał mi kiedyś mój znajomy, że jeden z Premierów powiedział:
wszystko co dobre nie mogłem zrealizować bo rząd miałem koalicyjny i musiałem realizacji ich zaniechać.
Partia wygrywająca wybory powinna rządzić. Na świecie różne są mechanizmy, np. włoska ordynacja partii wygrywającej wybory dodaje miejsc w sejmie.
Nikt do tej pory w żadnych dyskusjach nie zwrócił uwagi, że powinien istnieć nie tylko podział ale rozdział władzy na.
1. Ustawodawczą - Sejm i Senat
2. Wykonawczą - Rząd i Prezydent
3. Sądowniczą
Należy oddzielić władzę wykonawczą od ustawodawczej.
Obecny ustrój polityczny powoduje, że de facto nie ma takiego rozdziału.
Jeżeli sejm obejmuje wygrywająca partia lub koalicja i ona desygnuje
Premiera i zatwierdza rząd. Obecny Premier Donald Tusk dąży do tego by również Prezydenta wybierało zgromadzenie narodowe, czyli wygrywający wybory. Wtedy wszelka władza, ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza znajdzie się w tych samych
rękach. Jako, że partia rządząca lub koalicja przeforsuje wybór Prezydenta, a Prezydent mianuje Sędziów.
Powoduje to brak kontroli nad władzą a brak kontroli rodzi patologie.
Rodzi to pokusę rządzących do przedkładania interesów partyjnych ponad narodowe i może powodować uchwalanie ustawy pod własne, partyjne potrzeby.
Obecnie jedynie Prezydent może być organem kontrolnym poprzez inicjatywę ustawodawczą i weto.
Jestem za aktywnym udziałem kobiet w rządzeniu, ale o dziwo żadna z organizacji promujących kobiety nie wysunęła kandydatury kobiety na urząd Prezydenta.
Niepłodność jest bardzo dotkliwym schorzeniem, osoby dotknięte tą chorobą powinny mieć prawo do leczenia jej tak samo jak innych chorób, jak przy leczeniu innych chorób powinny być opracowane odpowiednie procedury. Odrębną bardzo istotną kwestią jest status prawny zarodków, który w innych krajach został unormowany prawnie, a w Polsce pomimo licznych dyskusji do tej pory nie istnieją żadne unormowania prawne i wymaga to pilnego unormowania.
Uważam, że jesteśmy krajem o dobrym rządzie ale daleko nam do doskonałości. Udowodnimy światu, że Polacy to mądry i pracowity naród. Dowiedziemy, że warto z nas brać przykład. Zrzucimy sztucznie przyczepiony nam garb, garb korupcji. Wyprostujemy się i pokażemy światu, że można się rządzić jeszcze lepiej.
Uważam, że wszelkie zło dzieje się za przyzwoleniem rządzących,, trudno dociec czy z polityczną wolą czy nie.
Jest takie przysłowie, że każdy uczy się na błędach, tyle, że mądry na cudzych a głupi na własnych.
Dlatego pierwszym człowiekiem, którego poproszę o doradzanie będzie Prof. dr hab. Czesław Brzoza, historyk UJ.
Moje hasło przewodnie to:
Przyzwoitość powinna być przed zyskiem.
We wszystkich dziedzinach życia będziemy podpatrywać wzory z tych państw, które inaczej rozwiązują problemy i będziemy je wnikliwie analizować. Będę organizował konkursy otwarte dla wszystkich na rozwiązanie problemów Państwa. Wierzę w mądrość naszych obywateli.
Każde weto prezydenckie będzie poprzedzone merytoryczną dyskusją transmitowaną w TV. Trzy osoby z rządu, trzy osoby z mojej strony i ja. Naród oceni zasadność weta. Weto musi być powszechnie aprobowane przez społeczeństwo. Przede wszystkim będę miał na uwadze, że się Sejm jest z wyboru narodu.
Każdy tydzień będzie zamykał się audycją transmitowaną w TV pod tytułem „Tydzień Prezydenta” w której będę omawiał moje działanie, jak również najważniejsze problemy obywateli.
Tadeusz Muszyński
W 1980 roku 10 milionów Polaków uwierzyło w SOLIDARNOŚĆ, uwierzyło w ład i porządek i ten ład i porządek nie do końca otrzymali. Postaram się aby marzenia z 1980 roku ziściły się do końca.
Wg mnie Prezydent RP powinien pełnić rolę jednoczącą naród. Powinien być przede wszystkim ponadpartyjnym arbitrem. Prezydent NIE powinien być powiązany ani tym bardziej zależny od jakiejkolwiek organizacji. Od reprezentantów partyjnych mamy Sejm i Senat. Prezydent zainteresowany umacnianiem jakiejś partii politycznej lub ugrupowania z, którego się wywodzi to nie Prezydent wszystkich Polaków. Prezydent powinien być ponad podziałami partyjnymi.
Ja, gdy naród wybierze mnie na Prezydenta nie będę tworzył super rządu, nawet nie będę starał się doradzać, znaczy, przeszkadzać w rządzeniu. Będę analizował politykę zagraniczną, ale nie będę starał się narzucać mojej wizji rządowi, będę zgłaszał moje sugestie i zastrzeżenia, moje sugestie i zastrzeżenia będą na zasadzie dyskusji a nie decyzji, czy presji. Będę reprezentować Polskę w miejscach do, których zostanę oficjalnie zaproszony a moje stanowisko zawsze będzie uzgodnione z Premierem. Jeżeli różnica stanowisk będzie niemożliwa do uzgodnienia oficjalnie przyjmę stanowisko rządu, z prawem późniejszego poinformowania o tym społeczeństwa. Nie może być dwóch ośrodków decyzyjnych.
Sejm i rząd sprawuje swoją funkcję również z wyboru narodu i zawsze będę o tym pamiętał.
Wprowadzę daleko posuniętą jawność życia publicznego, na prezydenckich stronach internetowych będzie dokładny schemat działanie prezydenckich służb. Będą podane stanowiska wszystkich zatrudnionych z podaniem ich zakresu obowiązku. Podane będą koszty działania z rozbiciem na poszczególne piony i rodzaje wydatków. Potrzebny alkohol do celów reprezentacyjnych będę kupował z własnych, prywatnych pieniędzy. Postaram się aby nikt nie pił alkoholu za pieniądze podatników, to będzie Prezydentura bezalkoholowa i pod znakiem oszczędności, a na butelkę szampana, czy wina dla gości stać mnie z własnej kieszeni. Jeżeli przeciętnemu Kowalskiemu nie wolno pić w pracy to dlaczego prezydent ma podlegać innym prawom. Poproszę NIK o kontrolę urzędów pod względem spożycia alkoholu i opublikuję te dane. Marnotrawstwo środków publicznych jest przerażająco wielkie. Oto drobny przykład, jako, że życie składa się z drobiazgów. Samolot z Polski do Frankfurtu, niecałe dwie godziny lotu, mały samolot, z przodu wydzielone miejsca dla biznessklas. Wszystkie miejsca są takie same, tyle, że biznassklas inaczej oznakowane. Różnica jest w śniadaniu, biznessklas ma lepsze śniadanie. Kilkoro ludzi siedzi w biznessklas – ciekawa jestem za czyje pieniądze. Za dużą różnicę w cenie biletu zjedli lepsze śniadanie, pierwsi wyszli z samolotu, a i do poczytania otrzymali lepszą prasę. Jeżeli z publicznych pieniędzy urzędnik jedzie na delegacje to państwo refunduje przejazd na zasadach ogólnych, urzędnik może sobie dopłacić z własnych pieniędzy do większego komfortu.
Najważniejszą moją działalnością jako prezydenta będzie dbałość o to by naród żył w poczuciu bezpieczeństwa, by nigdy nie było niewyjaśnionych, niezgodnych z prawem przypadków.
Przysięgam, że zrobię wszystko aby niewyjaśnienie śmierci generała Papały, Olewnika czy inne niewyjaśnione sprawy nie miały więcej miejsca.
Przysięgam, że wszystkie skargi i wnioski będą rozpatrzone w sposób merytoryczny przeze mnie i ja będą udzielał odpowiedzi po zasięgnięciu wyjaśnień. Właśnie ta komunikacja z narodem będzie moją zasadniczą funkcją – więź z narodem i zapewnienie narodowi bezpieczeństwa, osobistego bezpieczeństwa, właśnie poprzez reagowanie i likwidowanie wszystkich nieprawidłowości.
Nie powinno być tak, że Minister Sprawiedliwości prowadzi akcję na temat pomocy pokrzywdzonym a jednocześnie wprowadza rozporządzenie karzące finansowo pokrzywdzonych. Nie powinno być tak, że pokrzywdzony, wygrywający proces otrzymywał jednocześnie karę finansową poprzez ułamkowy zwrot kosztów adwokackich. Pokrzywdzeni najczęściej nie dochodzą swoich praw bo są po prostu za biedni. Nie stać ich na prawo do godności osobistej, Państwo im to uniemożliwia.
Prezydent ma prawo do wnoszenia do Sejmu własnych ustaw i przysięgam, że wszelkie nieprawidłowości, jeżeli nie będzie innej możliwości skutkować będą natychmiastową, moją reakcją ustawodawczą. Treść i uzasadnienie wszystkich moich propozycji ustaw będzie dostępna na stronach internetowych.
Proces legalizacyjny wniesionych do Sejmu przeze mnie moich ustaw będzie monitorowany poprzez internet. Na stronie internetowej mojej kancelarii każdy będzie mógł dowiedzieć się komu i kiedy został przekazany projekt mojej ustawy. Będzie podana data przekazania i nazwisko szefa zespołu i pracownika zajmującego się daną ustawą, będą podane nazwiska posłów z wynikiem głosowania nad tymi ustawami.
W mojej kampanii nie mam zamiaru osądzać nikogo, ani byłych Prezydentów, ani urzędującego po. Prezydenta ani też szanownych kandydatów na Prezydenta.
Tylko wyborcy mają, poprzez głosowanie prawo oceny kandydatów.
Moje sześć priorytetów to:
1. Dzieci, jako, że przyszłość narodu to dzieci
2. Szkolnictwo. Nauka to mądrość narodu.
3. Budowa społeczeństwa obywatelskiego. Państwo powinno być dla obywatela a nie odwrotnie.
4. Jawność życia publicznego.
5. Likwidacja korupcji.
6. Banki.
Dzieci:
Czy wiecie Państwo, że w Polsce jest około 70 lekarzy o specjalizacji psychiatria dziecięca. Pani Sędzia Anna Maria Wesołowska na konferencji w dniu 1 marca 2010r powiedziała, że dwa procent dzieci jest nie do uratowania ale nie powiedziała co z nimi zrobić. Nikt nie chce o tym rozmawiać.
Brak wizji kompleksowej pomocy w opiece nad dziećmi.
Szkolnictwo:
Tornister może ważyć parę kilo. Książka drukowana w 8 tomach, po jednym na każdy miesiąc. Drukowana tanio, w formie zeszytu z miękka okładką. Proste, tanie i lekkie.
Nauka Polska. Gwarantuję, że nauka Polska będzie w czołówce światowej. Wystąpię o likwidację tytułów, tzw. „Profesorskich Belwederskich”. Wystąpię z ustawą aby doktor nauk miał prawo pracy na stanowisku Profesorskim. Należy młodym naukowcom dać możliwości pracy i konkurencji, (bez czekania na odejście Profesora, a co jak profesor ma w miarę operatywne dziecko ?).
Społeczeństwo obywatelskie, oto mój pogląd na ordynacje wyborcze:
Wybory samorządowe powinny być wg ordynacji JEDNOMANDATOWYCH
OKRĘGÓW WYBORCZYCH, każdy zna swojego Radnego. Ilość radnych winna być mocno zmniejszona w stosunku do obecnej ilości.
Wybory do sejmu powinny być na bazie ordynacji z 1935 r, z ordynacją „dwumandatowe okręgi wyborcze”, a ilość posłów powinna być ograniczona do około 200.
Wybory do Senatu powinny odbywać się wg ordynacji proporcjonalnej a ilość senatorów nie powinna przekraczać 50.
Jawność życia publicznego:
Wszystkie przetargi, po ich zakończeniu będą opisane w
internecie z podaniem ofert z cenami i uzasadnieniem wyboru oferenta.
Spowoduję, że wszystkie organizacje pożytku publicznego będą musiały na swoich stronach internetowych pokazać swoje koszty działania i procentowy udział kosztów działalności do kwoty przekazanej na działalność zasadniczą
Korupcja:
Poprzez likwidację korupcji zagwarantuję olbrzymi wzrost gospodarczy, udowodnimy światu, że Polak potrafi. Jesteśmy obecnie najlepiej rządzącym się krajem w UE. Olbrzymi wzrost gospodarczy gwarantuję poprzez likwidację korupcji. Powołam zespół pod moim przewodnictwem. Poproszę rządy takich Państw jak Nowa Zelandia, Singapur, Szwecja, Dania i Norwegia o pomoc w likwidacji korupcji. W państwach tych praktycznie problem korupcji nie istnieje.
Banki:
Alan Greenspan, „ojciec” światowego kryzysu przyznał:
liczyłem na to, że banki będą się same kontrolować.
Banki się nie kontrolowały i dalej nikt z jego zeznań przed komisją senacką USA nie wyciąga wniosków. To problem poważny i nie możliwy do skwitowania kilku zdaniami.
Należy zastanowić się nad instytucją rządów koalicyjnych. Opowiadał mi kiedyś mój znajomy, że jeden z Premierów powiedział:
wszystko co dobre nie mogłem zrealizować bo rząd miałem koalicyjny i musiałem realizacji ich zaniechać.
Partia wygrywająca wybory powinna rządzić. Na świecie różne są mechanizmy, np. włoska ordynacja partii wygrywającej wybory dodaje miejsc w sejmie.
Nikt do tej pory w żadnych dyskusjach nie zwrócił uwagi, że powinien istnieć nie tylko podział ale rozdział władzy na.
1. Ustawodawczą - Sejm i Senat
2. Wykonawczą - Rząd i Prezydent
3. Sądowniczą
Należy oddzielić władzę wykonawczą od ustawodawczej.
Obecny ustrój polityczny powoduje, że de facto nie ma takiego rozdziału.
Jeżeli sejm obejmuje wygrywająca partia lub koalicja i ona desygnuje
Premiera i zatwierdza rząd. Obecny Premier Donald Tusk dąży do tego by również Prezydenta wybierało zgromadzenie narodowe, czyli wygrywający wybory. Wtedy wszelka władza, ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza znajdzie się w tych samych
rękach. Jako, że partia rządząca lub koalicja przeforsuje wybór Prezydenta, a Prezydent mianuje Sędziów.
Powoduje to brak kontroli nad władzą a brak kontroli rodzi patologie.
Rodzi to pokusę rządzących do przedkładania interesów partyjnych ponad narodowe i może powodować uchwalanie ustawy pod własne, partyjne potrzeby.
Obecnie jedynie Prezydent może być organem kontrolnym poprzez inicjatywę ustawodawczą i weto.
Jestem za aktywnym udziałem kobiet w rządzeniu, ale o dziwo żadna z organizacji promujących kobiety nie wysunęła kandydatury kobiety na urząd Prezydenta.
Niepłodność jest bardzo dotkliwym schorzeniem, osoby dotknięte tą chorobą powinny mieć prawo do leczenia jej tak samo jak innych chorób, jak przy leczeniu innych chorób powinny być opracowane odpowiednie procedury. Odrębną bardzo istotną kwestią jest status prawny zarodków, który w innych krajach został unormowany prawnie, a w Polsce pomimo licznych dyskusji do tej pory nie istnieją żadne unormowania prawne i wymaga to pilnego unormowania.
Uważam, że jesteśmy krajem o dobrym rządzie ale daleko nam do doskonałości. Udowodnimy światu, że Polacy to mądry i pracowity naród. Dowiedziemy, że warto z nas brać przykład. Zrzucimy sztucznie przyczepiony nam garb, garb korupcji. Wyprostujemy się i pokażemy światu, że można się rządzić jeszcze lepiej.
Uważam, że wszelkie zło dzieje się za przyzwoleniem rządzących,, trudno dociec czy z polityczną wolą czy nie.
Jest takie przysłowie, że każdy uczy się na błędach, tyle, że mądry na cudzych a głupi na własnych.
Dlatego pierwszym człowiekiem, którego poproszę o doradzanie będzie Prof. dr hab. Czesław Brzoza, historyk UJ.
Moje hasło przewodnie to:
Przyzwoitość powinna być przed zyskiem.
We wszystkich dziedzinach życia będziemy podpatrywać wzory z tych państw, które inaczej rozwiązują problemy i będziemy je wnikliwie analizować. Będę organizował konkursy otwarte dla wszystkich na rozwiązanie problemów Państwa. Wierzę w mądrość naszych obywateli.
Każde weto prezydenckie będzie poprzedzone merytoryczną dyskusją transmitowaną w TV. Trzy osoby z rządu, trzy osoby z mojej strony i ja. Naród oceni zasadność weta. Weto musi być powszechnie aprobowane przez społeczeństwo. Przede wszystkim będę miał na uwadze, że się Sejm jest z wyboru narodu.
Każdy tydzień będzie zamykał się audycją transmitowaną w TV pod tytułem „Tydzień Prezydenta” w której będę omawiał moje działanie, jak również najważniejsze problemy obywateli.
Tadeusz Muszyński
sobota, 14 lutego 2009
Prawdziwe zagrożenie
Aleksander Ścios: III RP CZY „TRZECIA FAZA”-cz.8 – FAŁSZYWA OPOZYCJA
Redakcja, 13 luty, 2009 - 16:46 Golicyn Historia IIIRP okrągły stół polityka PRL agentura
W opisie zdarzeń lat 80-tych, nie można pominąć roli, jaką na przestrzeni lat PRL-u odegrała fałszywa opozycja. Próba zdefiniowania tego terminu i przedstawienia zjawiska wymaga historycznej retrospekcji oraz zastosowania „nowej metodologii”, w miejsce dotychczasowej, powierzchownej oceny faktów.
Jako pierwowzór sowieckiej koncepcji tworzenia fikcyjnych ruchów dysydenckich, Golicyn przywołuje operację "Trust", gigantyczne przedsięwzięcie bolszewickich tajnych służb nadzorowane przez Biuro ds. Dezinformacji OGPU (następcy osławionej Czeka), w które zaangażowano ponad 5 tys. funkcjonariuszy i agentów. W roku 1921 powołano do życia Monarchistyczną Organizację Rosji Środkowej, rzekomo kierującą antybolszewickim podziemiem w Związku Radzieckim. Nawiązała ona kontakt z organizacjami białych Rosjan na Zachodzie i łudziła je informacjami o rychłym wybuchu powstania przeciw czerwonej władzy. Agenci "Trustu" przeniknęli do organizacji emigracyjnych i zdołali zwabić do ZSRR w fikcyjnych tajnych misjach wielu ich działaczy. W taki sposób ujęto w ZSRR i zamordowano także najsłynniejszych tajnych agentów lat 20-tych - Borysa Sawinkowa i agenta brytyjskiego Sidneya Reilly'ego. Częścią operacji „Trust” było również przejęcie przez agenturę ruchu o nazwie„Zmiana Znaków Drogowych”, który następnie został wykorzystywany przez sowieckie służby w celu zwodzenia emigracji i europejskich intelektualistów. Zwolennicy ruchu, inspirowani przez OGPU utrzymywali, że reżim sowiecki przechodził ewolucję w kierunku od państwa ideologicznego do tradycyjnego, narodowego i kapitalistycznego. Biała emigracja rosyjska – argumentowali - nie powinna zwalczać sowieckiego reżimu, a wprost przeciwnie, współpracować z nim, by pobudzać i utrwalać rozwój tych trendów ewolucyjnych. Ruch wywarł znaczny wpływ zarówno na rosyjskich emigrantów, jak i na zachodnie rządy, z którymi fałszywi dysydenci utrzymywali kontakty, w efekcie doprowadziło to do wypracowania przychylności i warunków dogodnych dla reżimu komunistycznego, by mógł osiągnąć swoje cele, a mianowicie dyplomatyczne uznanie przez Zachód i pomoc ekonomiczną. Ruch publikował w Paryżu i Pradze, przy nieoficjalnym wsparciu obu rządów, tygodnik „Zmiana Znaków Drogowych” , a w Berlinie gazetę „W Przeddzień”. W 1922 roku, rząd sowiecki zezwolił na wydawanie w Moskwie i Leningradzie dwóch czasopism, „Rosja” i „Nowa Rosja”. Miały one na celu wywierać podobny wpływ na inteligencję wewnątrz kraju. „Zachodni teoretycy zbieżności celów i interesów – pisał Golicyn - nieświadomie i naiwnie przyjmują w zasadzie to samo przesłanie dezinformacyjne, które kolportowali zwolennicy ruchu „Zmiana Znaków Drogowych”, mianowicie, że ideologia komunistyczna podupada, że komunistyczne reżimy są coraz bliższe zachodniemu modelowi państwa, i że pojawiają się duże szanse na dalsze poważne zmiany w tych reżimach, co byłoby pożądane i korzystne dla zachodnich interesów, czyli powinno być popierane i promowane”. Jak będziemy mogli się przekonać, wypracowany przez OGPU model sowieckiej dezinformacji, pozostał niezmienny przez następne dziesięciolecia.
Poddając szczegółowej analizie postać nieoficjalnego przywódcy dysydenckiego Andrieja Sacharowa, Golicyn wskazuje, że we wszystkich swoich publikacjach (bez problemu wydawanych na Zachodzie), Sacharow przepowiadał zmiany w Związku Sowieckim i w innych krajach socjalistycznych. Zmiany te miały polegać na pojawieniu się „wielopartyjnego systemu tu oraz tam” oraz w ideologicznych dyskusjach między „stalinowcami” a „realistami” czy „leninowcami”. W tej walce Sacharow przewiduje zwycięstwo realistów (leninowców), którzy według niego potwierdzą „politykę wzrastającego pokojowego współistnienia, wzmocnienia demokracji oraz rozszerzenia reform gospodarczych”. Przyszłe zmiany w systemie sowieckim są postrzegane przez Sacharowa według niego potwierdzą „poli-siostaz problemu wydawanych na Zachodzie), jako kontynuacja obecnych wydarzeń politycznych i reform gospodarczych. W rozumowaniu Sacharowa najbardziej uderzającym punktem są wybrane przez niego kluczowe daty przyszłych wydarzeń, a mianowicie lata 1960-80, na które przewiduje on ekspansję politycznej demokracji i reform gospodarczych w krajach socjalistycznych; następnie 1972-85 kiedy ma dojść do zmian siłowych w strukturach wojskowych i politycznych Stanów Zjednoczonych.
„Inaczej mówiąc, - pisze Golicyn - widać charakterystyczną zbieżność prognozowanych przez Sacharowa dat z ustanowieniem dalekosiężnej polityki Bloku w 1958-60, jej harmonogramem czasowym, w tym z rozpoczęciem fazy finałowej około roku 1980. Nie jest to zbieg okoliczności, ponieważ Sacharow jako ukryty rzecznik strategów komunistycznych i tajny orędownik ich dalekosiężnej polityki, w ten sposób stara się promować trendy sowieckie, by zaszczepiać i utrwalać je w mentalności Zachodu, zwłaszcza w odniesieniu do idei zbieżności, nieoddzielnej od projektów dalekosiężnej polityki. Prognozy Sacharowa, czytane jako dezinformacja i odpowiednio rozszyfrowane, zapowiadają oczywiste zwycięstwo Bloku Sowieckiego i jego dalekosiężnej polityki, której Zachód podda się w pełni, z minimalnym oporem” – twierdzi Golicyn.
Niewątpliwie, głównym celem opisanej strategii działania fałszywych dysydentów było rozpowszechnianie idei zbieżności - "konwergencji". Zakładała ona, że obydwa rywalizujące za sobą i początkowo krańcowo odmienne systemy ideologiczne i polityczne, w miarę rozwoju wzajemnych kontaktów, będą stopniowo coraz bardziej upodabniały się do siebie. Założenie byłoby może i trafne, z tym jednak, że "konwergencja" nie działała symetrycznie. I działać nie mogła, bo w Związku Sowieckim i całym obozie socjalistycznym panowała surowa indoktrynacja marksistowska, zaś ludzie, poza nielicznymi wyjątkami, byli całkowicie odcięci od wszelkich niemarksistowskich idei. Tymczasem na Zachodzie było zupełnie inaczej. Dzięki działającym legalnie i wpływowym partiom komunistycznym, marksizm bez przeszkód utorował sobie drogę do szkół i na uniwersytety, co wkrótce doprowadziło do sytuacji, że znaczna część wpływowych środowisk opiniotwórczych znalazła się pod wpływem idei marksistowskich. Tym samym – „konwergencja” w wydaniu sowieckim – prowadziła do „oswojenia” Zachodu z komunizmem i sączyła w umysłowość ludzi Zachodu jad marksistowskiej indoktrynacji.
Golicyn zauważa również, że sowieckie ataki na teorie zbieżności (głoszone przez fałszywych dysydentów) miały w pierwszej kolejności cele obronne i wewnątrzkrajowe, po drugie zaś służyły strategicznym celom polityki zagranicznej. Pomagały wykreować na Zachodzie zaufanie do tych teorii jako solidnego i skutecznego oręża do uporania się z komunistycznym wyzwaniem. Stratedzy komunistyczni wiedzieli, że oficjalne krytykowanie przez nich teorii zbieżności będzie odebrane na Zachodzie jako dowód ich własnego zaniepokojenia, co do ich skuteczności oraz oddziaływania takich teorii na ich własne rządy, a przede wszystkim na naukowców. „Krytykowanie przez Sowietów Sacharowa i teorii zbieżności może być postrzegane jako sowieckie wysiłki podjęte dla wypracowania na Zachodzie wiarygodności co do osoby Sacharowa oraz jemu podobnych, szczerych przeciwników i męczenników obecnego sowieckiego systemu, którzy wyrażają prawdziwy bunt przeciwko reżimowi. Maskując więc własną teorię zbieżności i przedstawiając ją jako doktrynę „opozycji”, Sowieci mogą osiągnąć na Zachodzie większy efekt dla popularyzowania ich koncepcji zbieżności, to znaczy uzyskać zbieżność na ich, sowieckich warunkach”.
Doświadczenia sowieckich strategów, zostały przeniesione w warunki PRL-u w niemal niezmienionej formie. Podobnie jak w ZSRR, zaangażowano do akcji aparat bezpieczeństwa, a budowę rodzimej opozycji rozpoczęto od środowisk inteligenckich i oparto na ludziach ideowo wypróbowanych. Do kreowania grup dysydenckich przystąpiono natychmiast, gdy tylko władza komunistyczna „uporała się” z autentyczną opozycją – organizacjami niepodległościowymi i zbrojnym podziemiem, dokonując ich fizycznej „likwidacji”. Wart odnotowania jest fakt, że doświadczenia sowieckie z operacji „Trust”, bezpieka wykorzystała w 1948 roku do likwidacji Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, tworząc tzw. V komendę WiN, kryptonim "Muzeum". Przy pomocy przewerbowanych oficerów WiN i AK - oraz w większości nieświadomych mistyfikacji - szeregowych członków organizacji, utworzono komendę – dowództwo, na czele której stanął niezidentyfikowany oficer AK o pseudonimie "Kos" Bezpieka podjęła także "grę wywiadowczą" z wywiadami państw zachodnich - amerykańskim i brytyjskim - przyjmowano przesyłanych z zachodu drogą lotniczą i morską agentów, dolary, tonę złota, nowoczesny sprzęt łączności (w tym 17 radiostacji), wysyłając w zamian fałszywe informacje oraz emisariuszy i kurierów a także ludzi na przeszkolenie wywiadowcze i dywersyjne.
Analogia z operacją „Trust” jest ewidentna i wynika w równym stopniu z obecności sowieckich doradców, jak z faktu, że „polska” bezpieka od samego początku stanowiła jednolite ogniwo w megasłużbach komunistycznego imperium. Wkrótce zatem – zgodnie z logiką moskiewskiej strategii - należało spodziewać się podjęcia dalszych operacji dezinformacyjnych - w tym wykreowania własnego ruchu dysydenckiego.
Choć przyjęto używać zamiennie określeń dysydent – opozycjonista, warto zauważyć, że etymologia łacińskiego słowa dissidens, dissidentis, pochodzącego od dissidēre, oznacza „siedzieć po przeciwnej stronie” „nie zgadzać się”, podczas gdy oppositio (opór) i opponens, opponentis pochodzi od opponere - czyli „przeciwstawiać się”, „narażać się”. (za W.Kopalińskim) Dysydentem zatem będzie „różnowierca, innowierca; odszczepieniec; odstępca od dogmatów kościoła panującego”, opozycjonistą zaś, „przeciwnik, ten kto przeczy, przeciwstawia się”. Rozróżnienie to wydaje się o tyle istotne, że w przypadku ruchów dysydenckich, inspirowanych przez komunistów mamy zawsze do czynienia z ludźmi, którzy kwestionowali, w mniejszym lub większym stopniu, (w zależności od radykalizmu) dogmaty partii komunistycznej, lecz wywodzili swoje racje z ideologii marksistowskiej. Co znamienne – żaden z dysydentów, bez względu na to, jak dalece w swoich odstępstwie od doktryny by się nie posunął, nie odrzucał samej doktryny, przynajmniej w tym zakresie, w jakim on sam, uznawał swoje mniemania za identyczne z komunizmem.
W doskonałym eseju Jacka Bartyzela – „O fałszywej historii jako mistrzyni fałszywej apologetyki” znajdziemy wyczerpujący opis „fenomenu opozycji w stosunku do grupy rządzącej PRL”. Autor pisze m.in.:
„Ażeby zrozumieć naturę i sens tej opozycji należałoby prześledzić całą (w tym „sekretną”) historię marksizmu i międzynarodowego ruchu komunistycznego, zwłaszcza pod kątem jego głównego wewnętrznego, od końca lat 20., pęknięcia na nurt stalinowski i trockistowski oraz ze szczególnym uwzględnieniem frakcyjnych kłótni i dintojr w obrębie jej „polskiego” (terytorialnie) sektora, od SDKPiL, poprzez KPRP i KPP (nie zapominając o KPZU i KPZB), dalej Centralne Biuro Komunistów Polskich i PPR, aż po PZPR”.
Definiując dysydenta tzw opozycji demokratycznej, Bartyzel napisał :
„To działacz na ogół wyrzucony za nieprawomyślność z kompartii (zauważmy, że nawet w tych „ucukrowanych” biografiach „ojców wolnej Polski”, od Kuronia po Kołakowskiego, wylanie ich z PZPR traktuje się jako uczynioną im wielką krzywdę!), znacznie rzadziej występujący sam, któremu socjalizm taki, jakim go widzi (często zupełnie trafnie), socjalizm realny, coraz mniej przestaje się podobać; który odmawia legitymizacji swoim dawnym towarzyszom, nadal rządzącym; który wreszcie zaczyna wątpić i krytykować ten lub ów „dogmat” diamatu i histmatu, analizować kto, kiedy i dlaczego popełnił błąd doktrynalny, a w konsekwencji reinterpretować doktrynę wedle własnego poglądu i gustu. Potem rozgląda się w poszukiwaniu podobnie myślących lub gotowych przyjąć jego interpretację i zaczyna „działać”. Jak by jednak dysydent daleko nie zaszedł w rewizji obowiązującej wykładni doktryny, czego by nie zakwestionował, to przecież nie oznacza to utraty wiary. Owszem, dysydent może zabrnąć w swojej herezji niesłychanie daleko, ale zawsze pozostaje jakieś nienaruszalne residuum doktrynalne, jakaś najwątlejsza choćby lina, trzymająca go na uwięzi wiary. Może on zwątpić nie tylko w geniusz Stalina, ale i Lenina – zachowa wiarę w Marksa. Zwątpi w „starego Marksa”, opętanego złym duchem Engelsa – zachwyci go humanizm „młodego Marksa”. A jeśli i nawet ten zblednie, to jakże regenerujący wiarę wyda mu się podniecający zastrzyk „zerotyzowanego” neomarksizmu Marcuse’a. Przestanie mówić o walce klas, ale wiara w mesjańską rolę klasy robotniczej nigdy w nim do końca nie wygaśnie. Dojdzie wreszcie nawet do tak przerażającego odkrycia, że kolektywistycznego raju wolnych wytwórców nigdy nie da się urzeczywistnić, ale przecież wciąż będzie wierzył w moralną przynajmniej wyższość socjalistycznego projektu nad egoizmem własności prywatnej i ohydą dzikiego kapitalizmu. To nieutracalne residuum, o którym przed chwilą wspominałem, oznacza zatem zatrzymanie się przynajmniej na pozycjach łzawego, humanitarystycznego socjalizmu à la Jaurès. Jak w tym sławnym ongiś wierszyku o niemożliwych panach inteligentach Wiktora Woroszylskiego, który przecież liczni dysydenci uważali za wybornie oddający ich stan ducha, gdzie „doktor Marks” jest jednym z dobroczyńców ludzkości, jak lekarz trędowatych, doktor Schweitzer, tyle że lekiem na choroby człowieka przezeń przyniesionym jest teoria wartości dodatkowej”.
Gdzież zatem w polskiej rzeczywistości szukać genezy tego zjawiska i w jakim czasie umiejscowić historyczny początek fałszywych ruchów dysydenckich? Czy istniało środowisko, w którym można byłoby wyodrębnić wszystkie, powyżej wskazane elementy ?
„W moim przekonaniu rewolucje w Europie Wschodniej zostały zaplanowane ze znacznym wyprzedzeniem przez KGB i utajnioną komórkę działającą w obrębie Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego, w bezpośrednim związku z wielką strategią opracowaną pod koniec lat 50. przez komitet sowieckich strategów, działający pod kierownictwem Leonida Breżniewa (w którego składzie był m.in. Generał KGB, Nikołaj Mironow, miłośnik starożytnej Sztuki Wojennej Sun Tzu). Realizacja nowej strategii związana była z przeświadczeniem, że po śmierci Stalina niezbędne są gruntowne reformy systemu, które pozwolą na jego przetrwanie. Starannie przygotowane zmiany miały być przeprowadzone przez tajne struktury KGB, a jednym z najistotniejszych punktów było wykorzystanie ruchu dysydenckiego, który mógłby być zaakceptowany przez Zachód” - pisał Jeff Nyquist, wyznaczając (za Golicynem) lata 50-te, jako okres, w którym należy rozpocząć poszukiwania.
Przyjrzyjmy się zatem zjawisku, które historyk Andrzej Friszke nazwał „jasnym światełkiem w pejzażu PRL”. W 149 numerze paryskich "Zeszytów Historycznych" z 2004 roku, to właśnie Andrzej Friszke opisał początki działalności Klubu Krzywego Koła. „To wyjątkowe - pisze Friszke - w skali całego obozu socjalistycznego legalne forum debaty ideowo-politycznej było u zarania w 1955 r. "nie tylko kontrolowane, ale też inspirowane przez aparat bezpieczeństwa".
Dowiadujemy się, że w 1955 r.,gdy już rozwijała się "odwilż", ludzie związani z komunistycznym aparatem władzy - głównie Ewa i Juliusz Garzteccy oraz Stefan Król - założyli Klub Krzywego Koła, by poddać kontroli rozdyskutowane środowiska młodej inteligencji. Swoje pomysły konsultowali z władzami, otrzymywali polecenia i składali meldunki, a na działalność klubu błogosławieństwa udzielił sam Jakub Berman. Zdaniem Friszkego dokumenty odnalezione w IPN potwierdzają tę tezę. Garzteccy byli członkami partii komunistycznej. Ponadto Garztecki pracował w zbrodniczej Informacji Wojskowej. Wśród założycieli Klubu znalazły się również osoby związane z samym Komitetem Centralnym PZPR. Gdy pod koniec działalności Klubu jego członkowie poprosili prof. Stefana Żółkiewskiego o wzięcie udziału w jakiejś inicjowanej przez Klub akcji, odmówił, mówiąc: "Nie będę nawet o słuszne cele jednoczył się z policją". Aleksander Małachowski przyznawał w swoich wspomnieniach, że wiele osób twierdziło w tamtych latach, iż "sponsorem politycznym Klubu był Komitet Centralny PZPR”.
Klub skupiał ówczesną elitę intelektualną, a prowadzone w nim dyskusje dotyczyły m.in. problematyki kulturowej, politycznej, filozoficznej, artystycznej i ideologicznej. Wśród osób uczestniczących w zebraniach znajdziemy niemal wszystkie znaczące postaci tzw. opozycji demokratycznej: Jana Józefa Lipskiego, Aleksandra Małachowskiego, Witolda Jedlickiego, Stanisława Ossowskiego, Pawła Jasienicy, Antoniego Słonimskiego, Władysława Bartoszewskiego, Jana Olszewskiego, Leszka Kołakowskiego, Ludwika Hassa, Anielę Steinsbergową, Karola Modzelewskiego, Jana Strzeleckiego, Annę Rudzińską, Jacka Kuronia i Adama Michnika, ale także Jerzego Urbana – by wymienić tylko niektórych.
Dlaczego właśnie Klub Krzywego Koła? Otóż, nie tylko i nie głównie z powodu, że został „zainspirowany” przez bezpiekę i działał pod egidą Komitetu Centralnego. Przyczyny są znacznie głębsze. Tezę, że stanowił on niemal modelowy przykład, działań podjętych przez partię komunistyczną w ramach strategii podstępu i dezinformacji, spróbuję wykazać w kolejnej części.
Przesłanką, która łączy ten odległy czas z latami 80-tymi i polską drogą do „historycznego kompromisu”, niech będą słowa jednego z mniej znanych dyskutantów Klubu Krzywego Koła. W artykule „Bój o legendę "Solidarności" dr Jan Ryszard Sielezin, opisując rozmowy stoczniowców z ekipą rządową podczas strajków w roku 1980, zauważył: „Strona partyjno-rządowa była jednak wyraźnie zadowolona z pracy ekspertów MKS i już wówczas uważała, że powołanie tej grupy doradców "stwarza perspektywę porozumienia" na warunkach na ogół korzystnych dla partii. Ekspert strony rządowej Antoni Rajkiewicz pisał w 1990 r.: "Skład grupy doradców Komitetu strajkowego zdaje się wskazywać, że można liczyć na kompromisy (...) po drugiej stronie mogą siedzieć znajomi, z którymi spotykałem się w Klubie Krzywego Koła czy też w grupie Doświadczenie i Przyszłość".
CDN…
Źródła:
Anatolij Golicyn – Nowe kłamstwa w miejsce starych” – str.329-350
J.Bartyzel - http://www.polskiejutro.com/art.php?p=8689
http://wydawnictwopodziemne.com/2007/09/30/odpowiedz-na-ankiete-2/
http://wyborcza.pl/1,75515,2443926.html
http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=my&dat=20070831&id=my21.txt
Publikujemy za zgodą autora.
Redakcja, 13 luty, 2009 - 16:46 Golicyn Historia IIIRP okrągły stół polityka PRL agentura
W opisie zdarzeń lat 80-tych, nie można pominąć roli, jaką na przestrzeni lat PRL-u odegrała fałszywa opozycja. Próba zdefiniowania tego terminu i przedstawienia zjawiska wymaga historycznej retrospekcji oraz zastosowania „nowej metodologii”, w miejsce dotychczasowej, powierzchownej oceny faktów.
Jako pierwowzór sowieckiej koncepcji tworzenia fikcyjnych ruchów dysydenckich, Golicyn przywołuje operację "Trust", gigantyczne przedsięwzięcie bolszewickich tajnych służb nadzorowane przez Biuro ds. Dezinformacji OGPU (następcy osławionej Czeka), w które zaangażowano ponad 5 tys. funkcjonariuszy i agentów. W roku 1921 powołano do życia Monarchistyczną Organizację Rosji Środkowej, rzekomo kierującą antybolszewickim podziemiem w Związku Radzieckim. Nawiązała ona kontakt z organizacjami białych Rosjan na Zachodzie i łudziła je informacjami o rychłym wybuchu powstania przeciw czerwonej władzy. Agenci "Trustu" przeniknęli do organizacji emigracyjnych i zdołali zwabić do ZSRR w fikcyjnych tajnych misjach wielu ich działaczy. W taki sposób ujęto w ZSRR i zamordowano także najsłynniejszych tajnych agentów lat 20-tych - Borysa Sawinkowa i agenta brytyjskiego Sidneya Reilly'ego. Częścią operacji „Trust” było również przejęcie przez agenturę ruchu o nazwie„Zmiana Znaków Drogowych”, który następnie został wykorzystywany przez sowieckie służby w celu zwodzenia emigracji i europejskich intelektualistów. Zwolennicy ruchu, inspirowani przez OGPU utrzymywali, że reżim sowiecki przechodził ewolucję w kierunku od państwa ideologicznego do tradycyjnego, narodowego i kapitalistycznego. Biała emigracja rosyjska – argumentowali - nie powinna zwalczać sowieckiego reżimu, a wprost przeciwnie, współpracować z nim, by pobudzać i utrwalać rozwój tych trendów ewolucyjnych. Ruch wywarł znaczny wpływ zarówno na rosyjskich emigrantów, jak i na zachodnie rządy, z którymi fałszywi dysydenci utrzymywali kontakty, w efekcie doprowadziło to do wypracowania przychylności i warunków dogodnych dla reżimu komunistycznego, by mógł osiągnąć swoje cele, a mianowicie dyplomatyczne uznanie przez Zachód i pomoc ekonomiczną. Ruch publikował w Paryżu i Pradze, przy nieoficjalnym wsparciu obu rządów, tygodnik „Zmiana Znaków Drogowych” , a w Berlinie gazetę „W Przeddzień”. W 1922 roku, rząd sowiecki zezwolił na wydawanie w Moskwie i Leningradzie dwóch czasopism, „Rosja” i „Nowa Rosja”. Miały one na celu wywierać podobny wpływ na inteligencję wewnątrz kraju. „Zachodni teoretycy zbieżności celów i interesów – pisał Golicyn - nieświadomie i naiwnie przyjmują w zasadzie to samo przesłanie dezinformacyjne, które kolportowali zwolennicy ruchu „Zmiana Znaków Drogowych”, mianowicie, że ideologia komunistyczna podupada, że komunistyczne reżimy są coraz bliższe zachodniemu modelowi państwa, i że pojawiają się duże szanse na dalsze poważne zmiany w tych reżimach, co byłoby pożądane i korzystne dla zachodnich interesów, czyli powinno być popierane i promowane”. Jak będziemy mogli się przekonać, wypracowany przez OGPU model sowieckiej dezinformacji, pozostał niezmienny przez następne dziesięciolecia.
Poddając szczegółowej analizie postać nieoficjalnego przywódcy dysydenckiego Andrieja Sacharowa, Golicyn wskazuje, że we wszystkich swoich publikacjach (bez problemu wydawanych na Zachodzie), Sacharow przepowiadał zmiany w Związku Sowieckim i w innych krajach socjalistycznych. Zmiany te miały polegać na pojawieniu się „wielopartyjnego systemu tu oraz tam” oraz w ideologicznych dyskusjach między „stalinowcami” a „realistami” czy „leninowcami”. W tej walce Sacharow przewiduje zwycięstwo realistów (leninowców), którzy według niego potwierdzą „politykę wzrastającego pokojowego współistnienia, wzmocnienia demokracji oraz rozszerzenia reform gospodarczych”. Przyszłe zmiany w systemie sowieckim są postrzegane przez Sacharowa według niego potwierdzą „poli-siostaz problemu wydawanych na Zachodzie), jako kontynuacja obecnych wydarzeń politycznych i reform gospodarczych. W rozumowaniu Sacharowa najbardziej uderzającym punktem są wybrane przez niego kluczowe daty przyszłych wydarzeń, a mianowicie lata 1960-80, na które przewiduje on ekspansję politycznej demokracji i reform gospodarczych w krajach socjalistycznych; następnie 1972-85 kiedy ma dojść do zmian siłowych w strukturach wojskowych i politycznych Stanów Zjednoczonych.
„Inaczej mówiąc, - pisze Golicyn - widać charakterystyczną zbieżność prognozowanych przez Sacharowa dat z ustanowieniem dalekosiężnej polityki Bloku w 1958-60, jej harmonogramem czasowym, w tym z rozpoczęciem fazy finałowej około roku 1980. Nie jest to zbieg okoliczności, ponieważ Sacharow jako ukryty rzecznik strategów komunistycznych i tajny orędownik ich dalekosiężnej polityki, w ten sposób stara się promować trendy sowieckie, by zaszczepiać i utrwalać je w mentalności Zachodu, zwłaszcza w odniesieniu do idei zbieżności, nieoddzielnej od projektów dalekosiężnej polityki. Prognozy Sacharowa, czytane jako dezinformacja i odpowiednio rozszyfrowane, zapowiadają oczywiste zwycięstwo Bloku Sowieckiego i jego dalekosiężnej polityki, której Zachód podda się w pełni, z minimalnym oporem” – twierdzi Golicyn.
Niewątpliwie, głównym celem opisanej strategii działania fałszywych dysydentów było rozpowszechnianie idei zbieżności - "konwergencji". Zakładała ona, że obydwa rywalizujące za sobą i początkowo krańcowo odmienne systemy ideologiczne i polityczne, w miarę rozwoju wzajemnych kontaktów, będą stopniowo coraz bardziej upodabniały się do siebie. Założenie byłoby może i trafne, z tym jednak, że "konwergencja" nie działała symetrycznie. I działać nie mogła, bo w Związku Sowieckim i całym obozie socjalistycznym panowała surowa indoktrynacja marksistowska, zaś ludzie, poza nielicznymi wyjątkami, byli całkowicie odcięci od wszelkich niemarksistowskich idei. Tymczasem na Zachodzie było zupełnie inaczej. Dzięki działającym legalnie i wpływowym partiom komunistycznym, marksizm bez przeszkód utorował sobie drogę do szkół i na uniwersytety, co wkrótce doprowadziło do sytuacji, że znaczna część wpływowych środowisk opiniotwórczych znalazła się pod wpływem idei marksistowskich. Tym samym – „konwergencja” w wydaniu sowieckim – prowadziła do „oswojenia” Zachodu z komunizmem i sączyła w umysłowość ludzi Zachodu jad marksistowskiej indoktrynacji.
Golicyn zauważa również, że sowieckie ataki na teorie zbieżności (głoszone przez fałszywych dysydentów) miały w pierwszej kolejności cele obronne i wewnątrzkrajowe, po drugie zaś służyły strategicznym celom polityki zagranicznej. Pomagały wykreować na Zachodzie zaufanie do tych teorii jako solidnego i skutecznego oręża do uporania się z komunistycznym wyzwaniem. Stratedzy komunistyczni wiedzieli, że oficjalne krytykowanie przez nich teorii zbieżności będzie odebrane na Zachodzie jako dowód ich własnego zaniepokojenia, co do ich skuteczności oraz oddziaływania takich teorii na ich własne rządy, a przede wszystkim na naukowców. „Krytykowanie przez Sowietów Sacharowa i teorii zbieżności może być postrzegane jako sowieckie wysiłki podjęte dla wypracowania na Zachodzie wiarygodności co do osoby Sacharowa oraz jemu podobnych, szczerych przeciwników i męczenników obecnego sowieckiego systemu, którzy wyrażają prawdziwy bunt przeciwko reżimowi. Maskując więc własną teorię zbieżności i przedstawiając ją jako doktrynę „opozycji”, Sowieci mogą osiągnąć na Zachodzie większy efekt dla popularyzowania ich koncepcji zbieżności, to znaczy uzyskać zbieżność na ich, sowieckich warunkach”.
Doświadczenia sowieckich strategów, zostały przeniesione w warunki PRL-u w niemal niezmienionej formie. Podobnie jak w ZSRR, zaangażowano do akcji aparat bezpieczeństwa, a budowę rodzimej opozycji rozpoczęto od środowisk inteligenckich i oparto na ludziach ideowo wypróbowanych. Do kreowania grup dysydenckich przystąpiono natychmiast, gdy tylko władza komunistyczna „uporała się” z autentyczną opozycją – organizacjami niepodległościowymi i zbrojnym podziemiem, dokonując ich fizycznej „likwidacji”. Wart odnotowania jest fakt, że doświadczenia sowieckie z operacji „Trust”, bezpieka wykorzystała w 1948 roku do likwidacji Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, tworząc tzw. V komendę WiN, kryptonim "Muzeum". Przy pomocy przewerbowanych oficerów WiN i AK - oraz w większości nieświadomych mistyfikacji - szeregowych członków organizacji, utworzono komendę – dowództwo, na czele której stanął niezidentyfikowany oficer AK o pseudonimie "Kos" Bezpieka podjęła także "grę wywiadowczą" z wywiadami państw zachodnich - amerykańskim i brytyjskim - przyjmowano przesyłanych z zachodu drogą lotniczą i morską agentów, dolary, tonę złota, nowoczesny sprzęt łączności (w tym 17 radiostacji), wysyłając w zamian fałszywe informacje oraz emisariuszy i kurierów a także ludzi na przeszkolenie wywiadowcze i dywersyjne.
Analogia z operacją „Trust” jest ewidentna i wynika w równym stopniu z obecności sowieckich doradców, jak z faktu, że „polska” bezpieka od samego początku stanowiła jednolite ogniwo w megasłużbach komunistycznego imperium. Wkrótce zatem – zgodnie z logiką moskiewskiej strategii - należało spodziewać się podjęcia dalszych operacji dezinformacyjnych - w tym wykreowania własnego ruchu dysydenckiego.
Choć przyjęto używać zamiennie określeń dysydent – opozycjonista, warto zauważyć, że etymologia łacińskiego słowa dissidens, dissidentis, pochodzącego od dissidēre, oznacza „siedzieć po przeciwnej stronie” „nie zgadzać się”, podczas gdy oppositio (opór) i opponens, opponentis pochodzi od opponere - czyli „przeciwstawiać się”, „narażać się”. (za W.Kopalińskim) Dysydentem zatem będzie „różnowierca, innowierca; odszczepieniec; odstępca od dogmatów kościoła panującego”, opozycjonistą zaś, „przeciwnik, ten kto przeczy, przeciwstawia się”. Rozróżnienie to wydaje się o tyle istotne, że w przypadku ruchów dysydenckich, inspirowanych przez komunistów mamy zawsze do czynienia z ludźmi, którzy kwestionowali, w mniejszym lub większym stopniu, (w zależności od radykalizmu) dogmaty partii komunistycznej, lecz wywodzili swoje racje z ideologii marksistowskiej. Co znamienne – żaden z dysydentów, bez względu na to, jak dalece w swoich odstępstwie od doktryny by się nie posunął, nie odrzucał samej doktryny, przynajmniej w tym zakresie, w jakim on sam, uznawał swoje mniemania za identyczne z komunizmem.
W doskonałym eseju Jacka Bartyzela – „O fałszywej historii jako mistrzyni fałszywej apologetyki” znajdziemy wyczerpujący opis „fenomenu opozycji w stosunku do grupy rządzącej PRL”. Autor pisze m.in.:
„Ażeby zrozumieć naturę i sens tej opozycji należałoby prześledzić całą (w tym „sekretną”) historię marksizmu i międzynarodowego ruchu komunistycznego, zwłaszcza pod kątem jego głównego wewnętrznego, od końca lat 20., pęknięcia na nurt stalinowski i trockistowski oraz ze szczególnym uwzględnieniem frakcyjnych kłótni i dintojr w obrębie jej „polskiego” (terytorialnie) sektora, od SDKPiL, poprzez KPRP i KPP (nie zapominając o KPZU i KPZB), dalej Centralne Biuro Komunistów Polskich i PPR, aż po PZPR”.
Definiując dysydenta tzw opozycji demokratycznej, Bartyzel napisał :
„To działacz na ogół wyrzucony za nieprawomyślność z kompartii (zauważmy, że nawet w tych „ucukrowanych” biografiach „ojców wolnej Polski”, od Kuronia po Kołakowskiego, wylanie ich z PZPR traktuje się jako uczynioną im wielką krzywdę!), znacznie rzadziej występujący sam, któremu socjalizm taki, jakim go widzi (często zupełnie trafnie), socjalizm realny, coraz mniej przestaje się podobać; który odmawia legitymizacji swoim dawnym towarzyszom, nadal rządzącym; który wreszcie zaczyna wątpić i krytykować ten lub ów „dogmat” diamatu i histmatu, analizować kto, kiedy i dlaczego popełnił błąd doktrynalny, a w konsekwencji reinterpretować doktrynę wedle własnego poglądu i gustu. Potem rozgląda się w poszukiwaniu podobnie myślących lub gotowych przyjąć jego interpretację i zaczyna „działać”. Jak by jednak dysydent daleko nie zaszedł w rewizji obowiązującej wykładni doktryny, czego by nie zakwestionował, to przecież nie oznacza to utraty wiary. Owszem, dysydent może zabrnąć w swojej herezji niesłychanie daleko, ale zawsze pozostaje jakieś nienaruszalne residuum doktrynalne, jakaś najwątlejsza choćby lina, trzymająca go na uwięzi wiary. Może on zwątpić nie tylko w geniusz Stalina, ale i Lenina – zachowa wiarę w Marksa. Zwątpi w „starego Marksa”, opętanego złym duchem Engelsa – zachwyci go humanizm „młodego Marksa”. A jeśli i nawet ten zblednie, to jakże regenerujący wiarę wyda mu się podniecający zastrzyk „zerotyzowanego” neomarksizmu Marcuse’a. Przestanie mówić o walce klas, ale wiara w mesjańską rolę klasy robotniczej nigdy w nim do końca nie wygaśnie. Dojdzie wreszcie nawet do tak przerażającego odkrycia, że kolektywistycznego raju wolnych wytwórców nigdy nie da się urzeczywistnić, ale przecież wciąż będzie wierzył w moralną przynajmniej wyższość socjalistycznego projektu nad egoizmem własności prywatnej i ohydą dzikiego kapitalizmu. To nieutracalne residuum, o którym przed chwilą wspominałem, oznacza zatem zatrzymanie się przynajmniej na pozycjach łzawego, humanitarystycznego socjalizmu à la Jaurès. Jak w tym sławnym ongiś wierszyku o niemożliwych panach inteligentach Wiktora Woroszylskiego, który przecież liczni dysydenci uważali za wybornie oddający ich stan ducha, gdzie „doktor Marks” jest jednym z dobroczyńców ludzkości, jak lekarz trędowatych, doktor Schweitzer, tyle że lekiem na choroby człowieka przezeń przyniesionym jest teoria wartości dodatkowej”.
Gdzież zatem w polskiej rzeczywistości szukać genezy tego zjawiska i w jakim czasie umiejscowić historyczny początek fałszywych ruchów dysydenckich? Czy istniało środowisko, w którym można byłoby wyodrębnić wszystkie, powyżej wskazane elementy ?
„W moim przekonaniu rewolucje w Europie Wschodniej zostały zaplanowane ze znacznym wyprzedzeniem przez KGB i utajnioną komórkę działającą w obrębie Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego, w bezpośrednim związku z wielką strategią opracowaną pod koniec lat 50. przez komitet sowieckich strategów, działający pod kierownictwem Leonida Breżniewa (w którego składzie był m.in. Generał KGB, Nikołaj Mironow, miłośnik starożytnej Sztuki Wojennej Sun Tzu). Realizacja nowej strategii związana była z przeświadczeniem, że po śmierci Stalina niezbędne są gruntowne reformy systemu, które pozwolą na jego przetrwanie. Starannie przygotowane zmiany miały być przeprowadzone przez tajne struktury KGB, a jednym z najistotniejszych punktów było wykorzystanie ruchu dysydenckiego, który mógłby być zaakceptowany przez Zachód” - pisał Jeff Nyquist, wyznaczając (za Golicynem) lata 50-te, jako okres, w którym należy rozpocząć poszukiwania.
Przyjrzyjmy się zatem zjawisku, które historyk Andrzej Friszke nazwał „jasnym światełkiem w pejzażu PRL”. W 149 numerze paryskich "Zeszytów Historycznych" z 2004 roku, to właśnie Andrzej Friszke opisał początki działalności Klubu Krzywego Koła. „To wyjątkowe - pisze Friszke - w skali całego obozu socjalistycznego legalne forum debaty ideowo-politycznej było u zarania w 1955 r. "nie tylko kontrolowane, ale też inspirowane przez aparat bezpieczeństwa".
Dowiadujemy się, że w 1955 r.,gdy już rozwijała się "odwilż", ludzie związani z komunistycznym aparatem władzy - głównie Ewa i Juliusz Garzteccy oraz Stefan Król - założyli Klub Krzywego Koła, by poddać kontroli rozdyskutowane środowiska młodej inteligencji. Swoje pomysły konsultowali z władzami, otrzymywali polecenia i składali meldunki, a na działalność klubu błogosławieństwa udzielił sam Jakub Berman. Zdaniem Friszkego dokumenty odnalezione w IPN potwierdzają tę tezę. Garzteccy byli członkami partii komunistycznej. Ponadto Garztecki pracował w zbrodniczej Informacji Wojskowej. Wśród założycieli Klubu znalazły się również osoby związane z samym Komitetem Centralnym PZPR. Gdy pod koniec działalności Klubu jego członkowie poprosili prof. Stefana Żółkiewskiego o wzięcie udziału w jakiejś inicjowanej przez Klub akcji, odmówił, mówiąc: "Nie będę nawet o słuszne cele jednoczył się z policją". Aleksander Małachowski przyznawał w swoich wspomnieniach, że wiele osób twierdziło w tamtych latach, iż "sponsorem politycznym Klubu był Komitet Centralny PZPR”.
Klub skupiał ówczesną elitę intelektualną, a prowadzone w nim dyskusje dotyczyły m.in. problematyki kulturowej, politycznej, filozoficznej, artystycznej i ideologicznej. Wśród osób uczestniczących w zebraniach znajdziemy niemal wszystkie znaczące postaci tzw. opozycji demokratycznej: Jana Józefa Lipskiego, Aleksandra Małachowskiego, Witolda Jedlickiego, Stanisława Ossowskiego, Pawła Jasienicy, Antoniego Słonimskiego, Władysława Bartoszewskiego, Jana Olszewskiego, Leszka Kołakowskiego, Ludwika Hassa, Anielę Steinsbergową, Karola Modzelewskiego, Jana Strzeleckiego, Annę Rudzińską, Jacka Kuronia i Adama Michnika, ale także Jerzego Urbana – by wymienić tylko niektórych.
Dlaczego właśnie Klub Krzywego Koła? Otóż, nie tylko i nie głównie z powodu, że został „zainspirowany” przez bezpiekę i działał pod egidą Komitetu Centralnego. Przyczyny są znacznie głębsze. Tezę, że stanowił on niemal modelowy przykład, działań podjętych przez partię komunistyczną w ramach strategii podstępu i dezinformacji, spróbuję wykazać w kolejnej części.
Przesłanką, która łączy ten odległy czas z latami 80-tymi i polską drogą do „historycznego kompromisu”, niech będą słowa jednego z mniej znanych dyskutantów Klubu Krzywego Koła. W artykule „Bój o legendę "Solidarności" dr Jan Ryszard Sielezin, opisując rozmowy stoczniowców z ekipą rządową podczas strajków w roku 1980, zauważył: „Strona partyjno-rządowa była jednak wyraźnie zadowolona z pracy ekspertów MKS i już wówczas uważała, że powołanie tej grupy doradców "stwarza perspektywę porozumienia" na warunkach na ogół korzystnych dla partii. Ekspert strony rządowej Antoni Rajkiewicz pisał w 1990 r.: "Skład grupy doradców Komitetu strajkowego zdaje się wskazywać, że można liczyć na kompromisy (...) po drugiej stronie mogą siedzieć znajomi, z którymi spotykałem się w Klubie Krzywego Koła czy też w grupie Doświadczenie i Przyszłość".
CDN…
Źródła:
Anatolij Golicyn – Nowe kłamstwa w miejsce starych” – str.329-350
J.Bartyzel - http://www.polskiejutro.com/art.php?p=8689
http://wydawnictwopodziemne.com/2007/09/30/odpowiedz-na-ankiete-2/
http://wyborcza.pl/1,75515,2443926.html
http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=my&dat=20070831&id=my21.txt
Publikujemy za zgodą autora.
piątek, 13 lutego 2009
Dlaczego nie porywa się Rosjan?
Zdarzyło się to ponad 10 lat temu w Libanie, Dokładnej daty nie jestem w stanie zweryfikować. Z detali pamiętam tylko, że jedną z dwóch ofiar porwania był szofer rosyjskiej ambasady, drugą jakiś pośledniejszy pracownik polityczny.
Przez Liban przewalała się fala porwań dla okupu, walk prywatnych i półprywatnych milicji, Syryjczyków, al.-Fatahu, Druzów, Żydów, Marronitów . Zamachy zdarzały się prawie co dzień i patrząc z zewnątrz, trudno było dociec kto, z kim i przeciw komu, Przed porwaniem Rosjan było porwanie jakiejś Włoszki, po – Amerykanina. Nikt się tym specjalnie nie przejmował. Wyglądało na to że Rosjanie też.
Gdyby nie konferencja prasowa porywaczy, o całej sprawie świat by się nie dowiedział.. Przedstawili się jako organizacja walcząca o wyzwolenie Libanu spod syryjskiego jarzma i zażądali okupu. Po tym urządzili jeszcze dwie konferencje. Rosyjskie MSZ wydał jakieś oświadczenie o nieuleganiu szantażom i nic więcej. Cisza.
Porywacze się zdenerwowali, udzielili wywiadów, w których skarżyli się, że nikt nie chce z nimi rozmawiać. Wreszcie dotarło do nich, jak wysoko Rosja ceni sobie życie swoich obywateli. Nie zrozumieli jednak, że wartość życia obywatela a obrażanie Rosji, przez atak na tegoż, to zupełnie odrębna sprawa., Ciała Rosjan dostarczono w foliowych workach pod ambasadę i to był koniec sprawy. Do dziś Rosjanie o niej nie wspominają.
A jednak od tego momentu z powodów merkantylnych, nie porywa się Rosjan. Nawet jeśli, w grupie cudzoziemców, jakiś somalijski watażka zgarnie przypadkiem Rosjanina, to po paru dniach bez huku go zwalnia.
Może dlatego, że po śmierci dwóch rosyjskich dyplomatów, nie wiadomo kto, w ciągu dwóch miesięcy wymordował w paskudny sposób , nie tylko czterech porywaczy i wierchuszkę organizacyjki, która zamach firmowała, ale i członków ich najbliższych rodzin. Pewnie przypadkiem, bo przecież nie było żadnych śledztw, stempelków i bełkotu ulizanych mydłków w garniturach.
Z blogu
Bajbars - blog
Przez Liban przewalała się fala porwań dla okupu, walk prywatnych i półprywatnych milicji, Syryjczyków, al.-Fatahu, Druzów, Żydów, Marronitów . Zamachy zdarzały się prawie co dzień i patrząc z zewnątrz, trudno było dociec kto, z kim i przeciw komu, Przed porwaniem Rosjan było porwanie jakiejś Włoszki, po – Amerykanina. Nikt się tym specjalnie nie przejmował. Wyglądało na to że Rosjanie też.
Gdyby nie konferencja prasowa porywaczy, o całej sprawie świat by się nie dowiedział.. Przedstawili się jako organizacja walcząca o wyzwolenie Libanu spod syryjskiego jarzma i zażądali okupu. Po tym urządzili jeszcze dwie konferencje. Rosyjskie MSZ wydał jakieś oświadczenie o nieuleganiu szantażom i nic więcej. Cisza.
Porywacze się zdenerwowali, udzielili wywiadów, w których skarżyli się, że nikt nie chce z nimi rozmawiać. Wreszcie dotarło do nich, jak wysoko Rosja ceni sobie życie swoich obywateli. Nie zrozumieli jednak, że wartość życia obywatela a obrażanie Rosji, przez atak na tegoż, to zupełnie odrębna sprawa., Ciała Rosjan dostarczono w foliowych workach pod ambasadę i to był koniec sprawy. Do dziś Rosjanie o niej nie wspominają.
A jednak od tego momentu z powodów merkantylnych, nie porywa się Rosjan. Nawet jeśli, w grupie cudzoziemców, jakiś somalijski watażka zgarnie przypadkiem Rosjanina, to po paru dniach bez huku go zwalnia.
Może dlatego, że po śmierci dwóch rosyjskich dyplomatów, nie wiadomo kto, w ciągu dwóch miesięcy wymordował w paskudny sposób , nie tylko czterech porywaczy i wierchuszkę organizacyjki, która zamach firmowała, ale i członków ich najbliższych rodzin. Pewnie przypadkiem, bo przecież nie było żadnych śledztw, stempelków i bełkotu ulizanych mydłków w garniturach.
Z blogu
Bajbars - blog
czwartek, 12 lutego 2009
Służba zdrowia opracowanie dla RPO
DR JANUSZ KOCHANOWSKI
RZECZNIK PRAW OBYWATELSKICH
Szanowny Panie !
Nie można dopuścić do tego by młody lekarz, stażysta pracował za 1000 zł, a nawet znam przypadek za mniej.
Poniżej przesyłam pewne przemyślenia, może wydadzą się naiwne ale po głębszym przemyśleniu regulują całość zagadnienia lekarzy i leków.
Moja żona jest lekarzem, w tym roku otrzymała podwyżki prawie 100%, dobrze, że Pan Minister dr Piecha tego nie wie. Pracowała za 1100 zł brutto teraz ma 2100 zł brutto za pełny etat, mogę przysłać pasek. Oczywiście po przepracowanie 350 godzin zarobi więcej, ale czy ktoś chciały by operował go chirurg, który operuje trzeci raz tej nocy.
Operator walca drogowego po 7 klasach i tygodniowym kursie ma około
4 000 zł miesięcznie i pracuje kilka godzin dziennie.
Należy:
Spowodować kontrolę celowości wydawania pieniędzy w Min. Zdrowia, sprawdzić celowość programów i dojść do podziału pieniędzy z tych programów, nikt ni rozlicza programów, nie liczy statystyki.
Czy ktoś wie ile kosztuje wykrycie jednego przypadka raka i dlaczego wcześniej nie został wykryty.
Program „profilaktyka raka szyjki macicy” to bez sensu wydane 131 mil zł, tego typu działanie powinni wykonywać lekarze rodzinni, systematycznie, a nie z łapanki.
Pani dbająca o zdrowie ma cytologię szyjki macicy wykonywaną trzy razy w roku, inna wcale i statystycznie wszystko się zgadza.
Nowy program 300 mil rocznie będzie wyrzucone w błoto, szok i przerażenie. Szczepionka HPV, niesprawdzona, nikt na świecie nie stosuje masowo, będziemy pierwsi na świecie. Dziwnym zbiegiem amerykańska firma MSD
Prawdopodobnie wielu z puli Ministra Zdrowia, poprzez programy zarabia po kilka milionów złotych rocznie i wykazują to w PIT ach, sprawdzić PIT y lekarzy a zwłaszcza profesorów i tzw. słupów.
Uzdrowić służbę zdrowia można trzema rozporządzeniami.
I. Leki
Znieść dopłaty do wszystkich leków, w zamian wprowadzić dopłaty do substancji chemicznych. Przykład, było:
Lek "Prestarium" cena około 30 zł, dopłata 10 zł, lek o tym samym składzie "Prenessa" brak dopłaty cena około 16 zł. Zapewne firma nielubiana. Efekt: "Prenessa" tańsza niż "Prestarium" a Państwo wyrzuca (do kieszeni firmy farmaceutycznej produkującą Prestarium dużą kasę).
Jest:
Prestarium i Prenessa mają dopłaty po 5 zł, Prestarium kosztuje dalej około 30 zł po uwzględnienu dopłaty około 25 zł, Prenessa zdrożała o 5 zł i dalej kosztuje 16 zł zamiast 11 zł bo przed dopłatą kosztowała 16 zł i po dopłacie kosztuje 16 zł. Całą dopłatę do Prenessy przejęła firma farmaceutyczna poprzez podwyżkę ceny o równe 5 zł. NIKT TEGO NIE MONITORUJE.
Prestarium aby zlikwidować konkurencję Prenessy wypuściło nową dawkę po 5mg (było 4 mg tak jak Prenessa) nie można zamienić Prestarium 5 mg na Prenessę 4 mg. Lekarze są kuszeni przez firmę aby zapisywali Prestarium 5 mg, niepotrzebnie, bez sensu.
Ta francuska firma produkująca „Prestarium” to dziwna firma, obecna praktycznie tylko w Polsce.
DOPŁATA DO SUBSTANCJI CHEMICZNEJ BY TO UPORZĄDKOWAŁA, TYLE, ŻE SUBSTANCJA CHEMICZNA I ODRÓŻNIENIU OD FIRMY FARMACEUTYCZNEJ NIE POTRAFI SIĘ ODWDZIĘCZYĆ.
Koniecznie znaleźć kwotę przekazana dla amerykańskiej firmy farmaceutycznej MSD (znowu MSD, było już wyżej) tytułem dopłat do "FOSAMAXU", to wiele miliardów złotych, lek nieszkodliwy aczkolwiek bez udokumentowanych klinicznie wartości leczniczych.
Ja brałem udział w Juracie w Bryzie u Pana Niemczyckiego w spotkaniu, które nazwałem „otwarciu korupcji w lekach”. Była oficjalna gala z udziałem ponad 120 profesorów medycyny z rodzinami. Gala na koszt tego samego MSD. Dwa lata temu MSD zgłosiło, że usiłowano wymusić od nich dodatkowe 30 mil.zł, zapewne ponad to co dali.
II. zarobki lekarzy bez naruszenia budżetu.
Wydać rozporządzenie:
Minimalna pensja lekarza wynosi 5 minimalnych pensji krajowych tj. na dzień dzisiejszy 5x936=4680 zł z np. rocznym okresem dostosowawczym i koniec. Dyrektor jak chce zatrudnić lekarza to musi mu tyle zapłacić albo zamknąć szpital. Np. w jednym z miast są trzy oddziały ginekologiczno-położnicze, a potrzeba jeden. Są cztery szpitale a potrzebne, góra dwa a nawet jeden duży, a jest taki, wystarczy. Większość zbiegów jest zbędna, leczenie na siłę w szpitalu aby zająć łóżka itp.
Pieniądze są w budżecie Ministerstwa Zdrowia, tyle, że należałoby uszczuplić zyski firm farmaceutycznych, a na to Panowie Ministrowie nie mogą pozwolić.
Pokazać zarobki lekarzy.
Minister Pan Prof. Religa twierdzi, że to trudne, a wręcz niemożliwe nieprawda, to prosta sprawa, sprawdzić PIT y.
PIT to jedyny wiarygodny dokument. Tak wiele lat temu Anglicy wybrnęli z podobnej sytuacji. Jedyna grupa zawodowa ma wyznaczone minimum. Obecnie jest to 5 x 5,05 = 25,25 funta na godzinę.
III. najważniejsze - zlikwidować państwowe - prywatne kliniki.
Zlikwidować tytuły Profesorów mianowanych, dożywotnich tzw. belwederskie.
Profesor powinien zarabiać 300 000 zł rocznie i nie powinien mieć prawa prowadzić prywatnej praktyki.
Odchodzi z uczelni, jest doktorem nauk medycznych i może prowadzić gabinet prywatny lub pracować w prywatnym szpitalu.
Można grzecznościowo mówić Panie Profesorze, ale tylko grzecznościowo.
IV. - kontrakty - prywatne kliniki.
Kontrakty zawierane z prywatnymi jednostkami szpitalnymi to często delikatnie mówiąc nieporozumienie albo służą jako celowe wyprowadzanie pieniędzy z NFZ.
Kontrakty powinny być zawierane na kompleksowe leczenie a nie na wybrane zabiegi (łatwe i dobrze płatne) dla prywatnych, a trudne, nieopłacalne, ryzykowne i patologiczne dla państwowych jednostek szpitalnych.
Cennik jest tak ustawiony, że operacje i zabiegi łatwe i bezpieczne są wysoko wycenione i trafiają do prywatnych lecznic, zaś operacje i zabiegi trudne powikłane, patologiczne trafiają do państwowych szpitali. Co wcale nie oznacza, że Państwowe szpitale są dobrze zarządzane, są zarządzane różnie, dobrze i źle.
Z poważaniem Tadeusz Muszyński 03.07.2007r.
RZECZNIK PRAW OBYWATELSKICH
Szanowny Panie !
Nie można dopuścić do tego by młody lekarz, stażysta pracował za 1000 zł, a nawet znam przypadek za mniej.
Poniżej przesyłam pewne przemyślenia, może wydadzą się naiwne ale po głębszym przemyśleniu regulują całość zagadnienia lekarzy i leków.
Moja żona jest lekarzem, w tym roku otrzymała podwyżki prawie 100%, dobrze, że Pan Minister dr Piecha tego nie wie. Pracowała za 1100 zł brutto teraz ma 2100 zł brutto za pełny etat, mogę przysłać pasek. Oczywiście po przepracowanie 350 godzin zarobi więcej, ale czy ktoś chciały by operował go chirurg, który operuje trzeci raz tej nocy.
Operator walca drogowego po 7 klasach i tygodniowym kursie ma około
4 000 zł miesięcznie i pracuje kilka godzin dziennie.
Należy:
Spowodować kontrolę celowości wydawania pieniędzy w Min. Zdrowia, sprawdzić celowość programów i dojść do podziału pieniędzy z tych programów, nikt ni rozlicza programów, nie liczy statystyki.
Czy ktoś wie ile kosztuje wykrycie jednego przypadka raka i dlaczego wcześniej nie został wykryty.
Program „profilaktyka raka szyjki macicy” to bez sensu wydane 131 mil zł, tego typu działanie powinni wykonywać lekarze rodzinni, systematycznie, a nie z łapanki.
Pani dbająca o zdrowie ma cytologię szyjki macicy wykonywaną trzy razy w roku, inna wcale i statystycznie wszystko się zgadza.
Nowy program 300 mil rocznie będzie wyrzucone w błoto, szok i przerażenie. Szczepionka HPV, niesprawdzona, nikt na świecie nie stosuje masowo, będziemy pierwsi na świecie. Dziwnym zbiegiem amerykańska firma MSD
Prawdopodobnie wielu z puli Ministra Zdrowia, poprzez programy zarabia po kilka milionów złotych rocznie i wykazują to w PIT ach, sprawdzić PIT y lekarzy a zwłaszcza profesorów i tzw. słupów.
Uzdrowić służbę zdrowia można trzema rozporządzeniami.
I. Leki
Znieść dopłaty do wszystkich leków, w zamian wprowadzić dopłaty do substancji chemicznych. Przykład, było:
Lek "Prestarium" cena około 30 zł, dopłata 10 zł, lek o tym samym składzie "Prenessa" brak dopłaty cena około 16 zł. Zapewne firma nielubiana. Efekt: "Prenessa" tańsza niż "Prestarium" a Państwo wyrzuca (do kieszeni firmy farmaceutycznej produkującą Prestarium dużą kasę).
Jest:
Prestarium i Prenessa mają dopłaty po 5 zł, Prestarium kosztuje dalej około 30 zł po uwzględnienu dopłaty około 25 zł, Prenessa zdrożała o 5 zł i dalej kosztuje 16 zł zamiast 11 zł bo przed dopłatą kosztowała 16 zł i po dopłacie kosztuje 16 zł. Całą dopłatę do Prenessy przejęła firma farmaceutyczna poprzez podwyżkę ceny o równe 5 zł. NIKT TEGO NIE MONITORUJE.
Prestarium aby zlikwidować konkurencję Prenessy wypuściło nową dawkę po 5mg (było 4 mg tak jak Prenessa) nie można zamienić Prestarium 5 mg na Prenessę 4 mg. Lekarze są kuszeni przez firmę aby zapisywali Prestarium 5 mg, niepotrzebnie, bez sensu.
Ta francuska firma produkująca „Prestarium” to dziwna firma, obecna praktycznie tylko w Polsce.
DOPŁATA DO SUBSTANCJI CHEMICZNEJ BY TO UPORZĄDKOWAŁA, TYLE, ŻE SUBSTANCJA CHEMICZNA I ODRÓŻNIENIU OD FIRMY FARMACEUTYCZNEJ NIE POTRAFI SIĘ ODWDZIĘCZYĆ.
Koniecznie znaleźć kwotę przekazana dla amerykańskiej firmy farmaceutycznej MSD (znowu MSD, było już wyżej) tytułem dopłat do "FOSAMAXU", to wiele miliardów złotych, lek nieszkodliwy aczkolwiek bez udokumentowanych klinicznie wartości leczniczych.
Ja brałem udział w Juracie w Bryzie u Pana Niemczyckiego w spotkaniu, które nazwałem „otwarciu korupcji w lekach”. Była oficjalna gala z udziałem ponad 120 profesorów medycyny z rodzinami. Gala na koszt tego samego MSD. Dwa lata temu MSD zgłosiło, że usiłowano wymusić od nich dodatkowe 30 mil.zł, zapewne ponad to co dali.
II. zarobki lekarzy bez naruszenia budżetu.
Wydać rozporządzenie:
Minimalna pensja lekarza wynosi 5 minimalnych pensji krajowych tj. na dzień dzisiejszy 5x936=4680 zł z np. rocznym okresem dostosowawczym i koniec. Dyrektor jak chce zatrudnić lekarza to musi mu tyle zapłacić albo zamknąć szpital. Np. w jednym z miast są trzy oddziały ginekologiczno-położnicze, a potrzeba jeden. Są cztery szpitale a potrzebne, góra dwa a nawet jeden duży, a jest taki, wystarczy. Większość zbiegów jest zbędna, leczenie na siłę w szpitalu aby zająć łóżka itp.
Pieniądze są w budżecie Ministerstwa Zdrowia, tyle, że należałoby uszczuplić zyski firm farmaceutycznych, a na to Panowie Ministrowie nie mogą pozwolić.
Pokazać zarobki lekarzy.
Minister Pan Prof. Religa twierdzi, że to trudne, a wręcz niemożliwe nieprawda, to prosta sprawa, sprawdzić PIT y.
PIT to jedyny wiarygodny dokument. Tak wiele lat temu Anglicy wybrnęli z podobnej sytuacji. Jedyna grupa zawodowa ma wyznaczone minimum. Obecnie jest to 5 x 5,05 = 25,25 funta na godzinę.
III. najważniejsze - zlikwidować państwowe - prywatne kliniki.
Zlikwidować tytuły Profesorów mianowanych, dożywotnich tzw. belwederskie.
Profesor powinien zarabiać 300 000 zł rocznie i nie powinien mieć prawa prowadzić prywatnej praktyki.
Odchodzi z uczelni, jest doktorem nauk medycznych i może prowadzić gabinet prywatny lub pracować w prywatnym szpitalu.
Można grzecznościowo mówić Panie Profesorze, ale tylko grzecznościowo.
IV. - kontrakty - prywatne kliniki.
Kontrakty zawierane z prywatnymi jednostkami szpitalnymi to często delikatnie mówiąc nieporozumienie albo służą jako celowe wyprowadzanie pieniędzy z NFZ.
Kontrakty powinny być zawierane na kompleksowe leczenie a nie na wybrane zabiegi (łatwe i dobrze płatne) dla prywatnych, a trudne, nieopłacalne, ryzykowne i patologiczne dla państwowych jednostek szpitalnych.
Cennik jest tak ustawiony, że operacje i zabiegi łatwe i bezpieczne są wysoko wycenione i trafiają do prywatnych lecznic, zaś operacje i zabiegi trudne powikłane, patologiczne trafiają do państwowych szpitali. Co wcale nie oznacza, że Państwowe szpitale są dobrze zarządzane, są zarządzane różnie, dobrze i źle.
Z poważaniem Tadeusz Muszyński 03.07.2007r.
Subskrybuj:
Posty (Atom)