Pani Minister Jolanta FEDAK
Szanowna Pani Minister !
Pani nie rozumie wagi i problemów związanych z dziećmi i młodzieżą. Stara się pani być "modna".
Modne jest głosić piękne hasła - Kocham nie biję, kocham homoseksualistów,
kochać pedofilów już nie wypada, to byłoby nieeleganckie. Tymczasem nikt nie
widzi , a raczej nie chce widzieć prawdziwych problemów młodzieży. Czy
pofatygowała się Pani ustalić, jaki procent polskiej młodzieży ma poważne
problemy wymagające specjalistycznej opieki psychiatrycznej. Ilu obecnie
jest w Polsce lekarzy psychiatrów dziecięcych? Jaka jest dostępność do
lekarza specjalisty psychiatry dziecięcego?
Dostępność jest praktycznie żadna, a stan opieki jest katastrofalny. Przemoc
jest zawsze skutkiem czegoś, a nie pierwotną przyczyną. Ustalać i leczyć
trzeba przyczyny, bo skutków za pomocą plakatów nie usunie się. To tak jakby
leczyć ostre zapalenie wyrostka robaczkowego za pomocą modnego, bo
reklamowanego środka przeciwbólowego. Napewno pacjent umrze, choć
reklamowany środek przeciwbólowy będzie sprzedawał się świetnie.
Oczywiście zajmowanie się i wychowywanie tzw. trudnej młodzieży jest
zajęciem bardzo niewdzięcznym i tak naprawdę, każdy chce się pozbyć
problemu. Nikt nie chce widzieć w jaki katastrofalny sposób rośnie agresja
wśród samej młodzieży, a winę za to ponoszą dorośli, którzy sami nie
posiadają wiedzy co z problemem zrobić, a nawet boją się "małolatów".
Otatnio byłem w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, tam przestępczość jest
praktycznie bliska zeru. Przystanki autobusowe, to klimatyzowane szklane
budki, których nikt nie dewastuje ani nie rozbija. Nie ma band małoletnich
chuliganów, nie ma graffiti na murach, nie ma pijanych na ulicach. Jest
autorytet władzy i autorytet szejka i wszyscy respektują prawo. W rodzinie
jest autorytet rodziców i nie potrzeba plakatów, jak wychowywać dzieci.
Oczywiście u nas władza nie ma żadnego autorytetu, gdyż kolejne rządy to
całkowita kompromitacja i pogłębiająca się destrukcja państwa. Niestety w
socjaliźmie zniszczono również autorytet rodziny i zamiast go odbudowywać i
pomagać rodzinie, która nie radzi sobie z problemami, to dąży się do dalszej
deprecjacji rodziny. Jak mamusia, czy tatuś da ci klapsa, to zadzwoń na
policję.
Serdecznie pozdrawiam Tadeusz Muszyński
Sosnowiec 30 listopada 2008r.
Wiceminister Pracy i Polityki Społecznej
Pan Jarosław Duda
List otwarty
Szanowny Panie Ministrze,
Od dłuższego czasu obserwuję Pana bój o dzieci. Ma Pan pięcioro dzieci, ja mam czworo.
Dlaczego tak bardzo nie lubi Pan dzieci ?
Praktycznie nikt nie lubi dzieci, niestety.
Na temat dzieci wypowiadają się wszyscy za wyjątkiem fachowców. Fachowcy to lekarze o specjalizacji Psychiatria Dziecięca i psycholodzy ale tylko Ci, którzy pracują w szpitalach na oddziałach psychiatrii dziecięcej.
Czy Pan wie, że w całej Polsce lekarzy o specjalizacji “PSYCHIATRIA DZIECIECA” jest, licząc z rencistami i emerytami poniżej stu.
Czy Pan wie, że opieka lekarska w szkołach praktycznie nie istnieje, żadna opieka lekarska. Trudno nazwać higienistkę, opieką lekarską.
Czy Pan Minister wie, że “zaburzenia zachowania”, to taka jednostka chorobowa i leczy się tą chorobę w szpitalach psychiatrycznych poprzez przemoc fizyczną.
Jakie leczenie Pan proponuje przy "zaburzeniach zachowanie" ?
Jedyną propozycją jest zabijanie dzieci i wydaje mi się że Pan do tego zmierza.
Oczywiście zabijanie w sposób humanitarny tak jak to robi się to obecnie na zachodzie. Zabija się tak, że nawet trupa niema.
Dzieci zabija się poprzez podawanie psychotropów, po prostu robi się z dzieci “warzywa”, są grzeczne i nie trzeba nad nimi pracować. Praktycznie to utylizacja dzieciaków. Nie ma na świecie psychotropów, które są bezpieczne dla dzieci. Ale Pan tego nie chce wiedzieć, to niewygodna wiedza.
NIKT, NIGDY, NIGDZIE NA ŚWIECIE NIE TESTOWAŁ WPŁYWU PSYCHOTROPÓW NA DZIECI.
Firmy farmaceutyczne produkujące psychotropy są bardzo zainteresowane aby zwiększyć produkcję ”warzyw”, czyli zwiększyć sprzedaż psychotropów, a Pan im w tym pomaga. Bezinteresownie ?
A może Pan rzeczywiście pomoże dzieciakom. Dzieci maja krzywione kręgosłupy poprzez takich jak Pan Minister.
Noszą bardzo ciężkie plecaki, a nie muszą.
Wystarczy lubić dzieci, niestety wielu mówi, e lubi a czyni odwrotnie.
Oto sposób aby dzieci nosiły wszystko co potrzeba a plecaki były lekkie:
Książki: drukowane na zwykłym papierze w formacie A5 z okładką miękką jak w zwykłym zeszycie, drukowane w ośmiu tomach. Po jednym tomie - zeszycie na jeden miesiąc. Miesiąc wytrzyma każdy tom – zeszyt, dodatkowe przyniesienie kilka razy w roku na powtórki to też nie problem.
Zeszyty: z miękką okładką 32 kartkowy, maksimum 60 kart do matematyki. Zeszyt powinien służyć to zapisywanie tego, czego nie ma w książkach. Prace domowe powinny być odrabiane na kartkach, zbierane przez nauczyciela i na bieżąco oceniane.
Z wyrazami szacunku Tadeusz Muszyński